No to kochani zakwas pełen. Po malowaniu przedpokoju czuje chyba każdy mięsień w swoim ciele. Nawet takie, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Cierpię. Dziś odpuszczam manewry remontowe a czekają mnie metamorfozy mebli, które będę Wam oczywiście na bieżąco relacjonować, ale już w lutym, bo teraz trwa tydzień granatowy.
Jak się pewnie domyślacie dzisiaj będzie dużo bieli z granatem, czyli połączenie, które wręcz uwielbiam. Dziś przekonacie się jak piękne mogą być wnętrza w stylu skandynawskim z odrobiną koloru. Koloru, który wspaniale z bielą kontrastuje i jest świetną alternatywą dla czerni.
A propos czerni to muszę Wam już dziś to napisać, że malowanie ściany na ten kolor jest niezwykle trudne i nie chodzi tu o zmęczenie fizyczne czy farbę, która źle pokrywa. Farba była super. Chodzi o psychikę. Kilkakrotnie w głowie słyszałam „o matko, w co jak się wpakowałam albo „on mnie zabije za tą ścianę”…myślę, że niedługo napiszę Wam więcej w oddzielny poście, bo walka była długa a komentarz męża po pomalowaniu ściany był bezcenny…
Przejdź do całego posta