Dawno nie zaglądaliśmy do mojego domowego biura (klik). Dla tych, co śledzą blog od niedawna przypomnę, że moje biuro to część salonu. Biała ściana, kilka zdjęć, białe meble. Na wiele szaleństwa nie mogę sobie pozwolić, jednak od zawsze zależało mi by podkreślić to, że należy ono do kobiety, oraz nieco spersonalizować. Tak jak napisałam, nie mogę szaleć, aby nie wpłynąć na neutralność salonu. Róż zdecydowanie odpada. Myślałam o napisie na ścianie z nazwą bloga, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że źle byśmy się z tym czuli.
W końcu na ścianie pojawiło się coś, co powoduje, że w dyskretny sposób zaznaczyłam swoje terytorium.
Dzięki niesamowitej wrażliwości dziewczyn tworzących zespół Histeria na moje ścianie zawisł przepiękny plakat - portret! Rozpoznacie na nim Conchitę?
Przejdź do całego posta