No to się wydało! Pamiętacie mój Zaułek Ziołowy. W poprzednim poście okazywałam Wam jak pomalowałam ścianę i drzwi na zielono. I o ile drzwi zyskały Waszą aprobatę, to na ścianie mówiąc najdelikatniej, nie zostawiliście suchej nitki. W zeszły weekend byłam na BPM i kiedy dziewczyny pytały mnie czy naprawdę wybrałam taki kolor ściany, nie mogąc uwierzyć w moje szaleństwo, śmiałam się w duchu. Podobnie czytając Wasze komentarze. Dlaczego? Bo tak, jak napisałam miałam w rękawie asa.
Teraz ponieważ gramy już w otwarte karty mogę powiedzieć, że już od marca miałam wybraną tapetę, którą jak tylko zobaczyłam zapragnęłam tak mocno, że właściwie wszystko inne - zieleń, malowanie drzwi, było wynikiem tego pragnienia.
Przejdź do całego posta