Kiedy niedawno napisałam post: 30 błędów, których współczesne wnętrze nie wybaczy dostałam od was tak duży odzew, że sama przecierałam oczy ze zdziwienia! A prawie w każdym komentarzu broniliście jednego z punktów listy - lamperii. Na nic się zdało tłumaczenie, że miałam na myśli PRLowską lamperię ze "sraczkowatej" farby olejnej. No cóż. Pomyślałam: nie przekonam Was a jakoś się pokajać trzeba, więc zrobiłam sobie lamperię! Teraz już wiecie, że nie jestem przeciw! Mam swoją lamperię i to nie byle jaką. To połączenie farb tablicowej i magnetycznej. Dzięki temu mogę do niej przyczepiać rzeczy za pomocą magnesów i pisać jak po zwykłej tablicy. Pewnie zastanawiacie się, gdzie w domu znalazłam dla niej miejsce...zapraszam na post a wkrótce się przekonacie!
↧