Siedząc we "wnętrzach po uszy" czasami się czuję jakbym miała rozdwojenie jaźni. Raz chcę tego, raz tamtego. Podobają mi się teraz tak różne rzeczy, że choć bardzo wierzę w eklektyzm we wnętrzach, to uwierzcie mi nie da się ich połączyć w jednej przestrzeni. Dlatego w połowie tego roku zaaranżowałam malutki przedpokój, nie mający więcej niż 1m na 1m powierzchni tak kolorowo jak się tylko da - ZAUŁEK ZIOŁOWY.
Malutki wycinek mojego życia chciałam poświęcić folkowi. Ogromnie mnie pociąga. Ta energia, moc, polskość. Nie jestem w stanie się go wyrzec na rzecz zagranicznych mód.
Z drugiej strony wiele stylów podoba mi się jednocześnie. W salonie, jestem bardziej zachowawcza, ale w tym malutkim zakątku wyżywam się kolorystycznie. Muszę, bo tak jak w piosence "inaczej się uduszę"!. Czasem jest tak, że pasja przepełnia cię dogłębnie, od czubków palców po cebulki włosów i po prostu musisz się wyżyć. Ja tak mam. Ten malutki skrawek przestrzeni, metr na metr, to moja oaza energetyczna z dala od szarości kuchni, z dala od kremów salonu.
Zaułek ziołowy powstał z miłości do Bolesławca, z miłości do folku, z miłości do łowickich wzorów
To mój niedokończony projekt.
Dotąd napisałam w związku z tym projektem:
Zaułek ziołowy malowanie ścian i drzwiJak kłaść tapetę na krzywej ścianie?
Koniec roku, to taki moment, żeby nadrobić wszystkie zaległości. Nieskończone projekty. W przyszłym tygodniu zobaczycie Zaułek ziołowy w całej okazałości.
A ja tymczasem pokazuję mój stołek w nowej odsłonie i ...biorę się za malowanie łowickich wzorów!