Matt Lamp

Naprawdę przytulna, bo sznur ukryty jest w miękkiej dzianinie. Na tle surowej, postarzonej ściany sprawdza się znakomicie. Wprowadza w tej przemysłowej sypialni odrobinę ciepła.

Źródło

Jest bardzo uniwersalna. Można zawiesić ją zarówno nad stołem jak i w sypialni. Energooszczędne żarówki pokryte są silikonem przez co lampa jest całkowicie bezpieczna i chłodna w dotyku. Za projekt lampy odpowiedzialne jest niemieckie studio projektowe LLOV LLOT.

Lampa dostępna jest w wielu kolorach. Projekty LLOV prezentowane są cyklicznie na targach meblowych w Mediolanie.

Mi oczywiście musiało się coś skojarzyć...często te skojarzenia są dziwaczne. Przekonacie się niedługo jak opiszę Wam jak niemal skompromitowałam się w pracy dokonując niebywałego odkrycia. Post jest już w przygotowaniu i ukaże się niebawem.

Co do skojarzenia...to lampa skojarzyła mi się z pewną torebką pokazaną w filmie “Moja macocha jest kosmitką” (My Stepmother is an Alien) z 1988. Kto widział ten wie o co chodzi.

W tym roku w w ramach wakacyjnych wojaży trafiliśmy do Wietnamu. Kraj ten jeszcze nie jest zbyt popularny w Polsce jako miejsce wakacyjnych wypraw. Zdecydowanie bardziej pożądanymi kierunkami są Tajlandia czy Malezja. A szkoda, bo od ponad roku można się tam wybrać bezpośrednio z Warszawy. Bilet na samolot Lotu Warszawa – Hanoi można co jakiś czas kupić po bardzo atrakcyjnych cenach. A jaki jest sam Wietnam? Przez to że nie spodziewaliśmy się po nim za wiele byliśmy bardzo ale to bardzo mile zaskoczeni.

Zatoka Ha Long

Dzięki temu, że mieliśmy porównanie z odwiedzoną w zeszłym roku Tajlandią, która jest wszędzie reklamowana a w naszej świadomości kojarzy się z rajskimi plażami, relaksującymi tajskimi masażami i pyszną azjatycką kuchnią w najlepszym wydaniu, mogliśmy docenić wszelkie atuty Wietnamu. A jest co doceniać. Pomimo, że czas nam nie pozwolił dotrzeć tak, gdzie planowaliśmy a mianowicie rajską wyspę Phu Quoc, to wróciliśmy zachwyceni. Plażowaliśmy na wybrzeżu w Wietnamu w Nha Trang oraz na Ha Long. I choć plaże nie są tak czyste jak na wyspach Tajlandii to i tak byliśmy zachwyceni. Za wypoczynek zapłaciliśmy dwa razy mniej niż w Bangkoku (25$). Za czysty, dwuosobowy pokój z TV, klimatyzacją, łazienką, oknem i dwoma łóżkami płaciliśmy 15$ za noc. Za pokój bez okna 12$. Natomiast w mniejszych pensjonatach możemy zatrzymać się za 8$. Zastanówcie się, gdzie w Polsce nad morzem możecie zatrzymać się za 22zł za noc?

W drodze do Hoi An/ marmurowa góra

Piękne Wietnamki. Dla mnie one są piękne, egzotyczne a ja jestem dla nich. Często spoglądamy na siebie zdziwione, dotykamy włosów, podziwiamy. Wielokrotnie byłam nazywana tam piękną...hehehe...gdyż jestem szczupła i wysoka...a im biały kojarzy się z grubością. Często odwiedzani są przez Australijczyków którzy nie zawsze są szczupli. Tak czy siak...zasłużenie czy nie ...można się dowartościować.

Co przywiozłam z Wietnamu? Wielkie zamiłowanie do kawy :) Kawę lubiłam od zawsze, ale z braku czasu była to robiona na szybko “kawa” rozpuszczalna. Czyli właściwie nie kawa. Już od pierwszego dnia pobytu w Wietnamie, podczas śniadania zakochałam się w kawie zrobionej po wietnamsku. Na stole postawiona została przede mną szklanka a na niej dziwnie wyglądające urządzenie. Okazało się, że był to specjalny zaparzacz. Kawa podana została z mlekiem skondensowanym, którego nigdy nie używałam do kawy, bo za nim nie przepadałam (jak to się dzieje, że z wiekiem aż tak zmienia nam się smak?). Zaraz po śniadaniu wypytałam się, gdzie można taką kupić. Poświęciłam 3h na poszukiwanie odpowiedniego sklepu z kawą...było to wyjątkowo trudne, gdyż w większości przypadków posługiwałam się na migi.. uwierzcie mi, że wyjaśnienie w ten sposób,  że chodzi mi o kawę w ziarnach wcale nie było takie proste. W końcu w jednym małym sklepiku spożywczym sprzedawczyni połączyła się telefonicznie z osobą, która mówiła względnie dobrze po angielsku...w efekcie wielokrotnego przetłumaczenia moich słów opuściłam ten sklep trzymając w ręce kartkę z adresem miejsca gdzie można kupić kawę w ziarnach. Nie chcąc więcej błądzić dałam się tam zawieść rikszą.  W sumie przywiozłam prawie 2kg kawy z czego część sprezentowałam rodzinie. Przy okazji zakupu “zaparzacza” o którym wspominałam miałam okazję odwiedzić ich supermarket. Tuż przy wejsćiu musieliśmy zostawić wszystkie torby oi plecaki, tka więc do środka weszliśmy jedynie z portfelem w ręku. Ponieważ zostawiliśmy te rzeczy na specjalnie wydzielonych półkach cały czas obawialiśmy się że stracimy nasze aparaty fotograficzne, telefony komórkowe czy inne cenne rzeczy. “Zaparzacz” kosztował ok 2zł. Kupiliśmy dwa - jeden lepszy ze stali a jeden gorszy z aluminium. Wygląda on tak:

Można go kupić na allegro tutaj.

Po powrocie z wakacji dobry tydzień prób i błędów, zajęło mi nauczenie się parzenia kawy na sposób wietnamski. Zaczęłam od zakupu mleka skondensowanego, słodzonego w puszce. Potem kupiłam młynek, bo jak wspominałam kupiłam kawę w ziarnach. Sposób robienia kawy.:

1. do szklanki wlewam na dno wlewam 5mm warstwę mleka skondensowanego
2. nakładam na szklankę nakładkę z dziurkami, która wygląda jak spodek
3. potem nakładam na nią pasujący do niej pojemniczek
4. wsypuję ok 3 łyżeczki kawy
5. dokładnie ubijam, przekręcając w prawo i lewo praską
6. na dobrze dociśniętą praskę wlewam ok 20ml wody (czyli tyle żeby równomiernie zmoczyć całą powierzchnię zajmowaną przez kawę) – woda nie powinna być wrząca
7. Po ok minucie wlewamy do zaparzacza resztę wody – pamiętajcie żeby nie była wrząca
8. nakładamy na zaparzacz przykrywkę. Jeśli filtracja trwa ok 5min to mamy pewność, że dobrze zaparzyliśmy kawę

Początkowo ponieważ nie ubijałam wystarczająco kawy...moja filtracja trwała 20sek, bo woda błyskawicznie przelatywała przez kawę. Była to lura. Właściwie zaparzoną kawę poznamy po tym że jak wymieszamy  ją z mlekiem mamy wrażenie, że jest gęsta.

Kuchnia jest wietnamska jest bardziej różnorodna niż tajska. Ale o tym następnym razem... (obiecuję też słówko o architekturze...)

Ostatnio przeglądając zagraniczne magazyny wnętrzarskie doszperałam się artykułu o trendach wnętrzarskich na 2011 rok. Motto brzmiało : kuchnia jest oficjalnie nowym sercem domu (“the kitchenis officially the new heart of home”). Artykuł pokazywał przegląd gadżetów przeznaczonych do kuchni, pozwalających nam poczuć że żyjemy zgodnie z najnowszymi trendami. I pośród tych gadżetów natrafiłam na przedmiot a właściwie urządzenie, które sprawiło, że się zatrzymałam i zaczęłam zastanawiać. Chodzi mi o “machinerię” nazwaną R2B2!

Jest to sprzęt przedziwny i spowodował lawinę pytań w mojej głowie. Dla kogo został zaprojektowany? Czy ma jedynie ładnie wyglądać i sprawiać, że mamy nowoczesną kuchnię, czy też ma być funkcjonalny? Postanowiłam dla własnego spokoju ducha zgłębić temat.

Ideą tego wynalazku jest jednoczesne oszczędnie prądu jak i walka z otyłością. Urządzenie zaprojektował Christoph Thetard. Wyposażył je w  mikser, blender, ubijak, młynek do kawy i inne sprzęty. W szafce z boku ukryte są różne końcówki pasujące do miksera. Podczas kręcenia 400 obrotów odpowiada 350 watów na minutę.

Dla kogo jest przeznaczone R2B2? (ocena subiektywna): 1) dla osób, które mało gotują za to cenią posiadanie rzeczy nietuzinkowych, modnych, ceniących bardziej wygląd przedmiotu niż jego przydatność; 2) dla osób ogarniętych manią ekologiczności, które ogrzewają dom za pomocą baterii słonecznych a prąd czerpią z energii wiatru, przestrzegają zasad recyklingu i mieszkają w eko domu; 3) dla osób, które już przed przygotowywaniem posiłku zastanawiają się ile będzie miał kalorii; osoby te mogą bez wyrzutów sumienia zasiąść do przygotowanej przez siebie potrawy, bo chcąc ją przygotować używały pedała do wytwarzania prądu, przez co spaliły masę kalorii

Czy to oznacza nowy trend? Jak się będzie nazywał?

Właściwie od zawsze towarzyszył na pęd za nowinkami technicznymi pozwalającymi poczuć nam, że życie staje się prostsze. Pościg za urządzeniami co raz mniejszymi, co raz bardziej funkcjonalnymi. A tu nagle powstaje wcale nie najmniejsza, wcale nie najnowocześniejsza, szafka napędzana siłą naszych mięśni, kojarząca się z należącą do naszych babć maszyną Singera.

Jako motyw przewodni kołacze mi się w głowie tekst piosenki Edyty Bartosiewicz “Zegar”:

..Gdy do przodu zegar rwie
Ty ustaw się na nie i cała wstecz!..

... Gdy do przodu zegar rwie
Napieraj mocno i cała wstecz!
Nie nie zgadzaj się by on
Dyktował każdy krok
Więc cała wstecz...

Źródło:

Winna Wam jestem wyjaśnienie za tak długą nieobecność. Jest one proste: Byłam w szoku! A poważnie to próbowałam przystosować się do nowej sytuacji a mianowicie wkrótce mającej się powiększyć rodziny

Proces przystosowywania był wieloetapowy.

Etap 1. Samoakceptacja i rozwój osobisty. W pierwszym momencie postanowiłam zrobić wszystko to na co brakowało mi czasu, o czym marzyłam. Uważałam, że jeśli teraz tego nie zrobię, to już długo, nie będę mogła sobie na to pozwolić. Zapisałam się na kurs projektowania wnętrz. Pod koniec roku miałam już dyplom w ręku.

W między czasie odwiedziłam też Łódź design festiwal z którego przywiozłam masę inspiracji i pomysłów do zgłębienia.

Oczywiście mimo, że była pisana na bieżąco relacja nie została umieszczona na blogu. Teraz to musztarda po obiedzie. Powiem tylko, że nie mniejsze wrażenie niż sama wystawa zrobiły na mnie same wnętrza i bryła budynku w którym były eksponowane.

Etap 1 – nie zakończony. Brak prawa jazdy!

Etap 2. Wicie gniazdka, czyli nieprzespane noce i głowa boląca od nadmiaru pomysłów. Ten etap przyszedł mi wyjątkowo łatwo. Zainspirowana pomysłami z kursu oraz długo odkładanymi inwestycjami postanowiłam przystosować nasze mieszkanko do zwiększonej ilości domowników. Główny obszar działania: salon. Był on dotąd całkowicie nijaki i nieprzystosowany do wypoczynku. Białe ściany. Stół z krzesłami. Brak kanapy/narożnika. Brak miejsca do przyjmowania gości. Bak charakteru. Wstyd się przyznać, że dotąd odkładałam jego organizację skoro tak interesuję się wystrojem wnętrz innych. Ale jak to się mówi: szewc bez butów chodzi. Nowy potomek zmobilizował nas do zmian...dotąd centrum domowego ogniska znajdowała się w sypialni...tam tez mieliśmy telewizor, i tam korzystaliśmy z laptopów. Wyobraźcie sobie sen w pomieszczeniu w którym przez kilka godzin działały jednoczenie dwa laptopy i telewizor...niewielkim pomieszczeniu. To trzeba było to zmienić skoro w miejscu telewizora miało stanąć łóżeczko. Telewizor wyleciał do salonu.

Pod koniec roku dostaliśmy niespodziewany prezent na Święta a mianowicie długo wyczekiwany komplet wypoczynkowy pojawił się w sklepie w wymarzonym kolorze i w niezwykle atrakcyjnej cenie.

Z tym kompletem relaksacyjnym wiąże się pewna historia. Pierwszy raz zobaczyłam go w kwietniu/ maju 2011 gdy pojechałam do centrum Jupiter. Był w kolorze ciemnego brązu (prawie czarny) a mimo wszystko się nad nim zastanawialiśmy. Miałam już nawet zmienić koncepcję salonu, jego kolorystykę, ale okazało się, że jeden z foteli jest uszkodzony (nie rozkłada się). Pamiętam, że było to zaraz przed weekendem majowym i panowie sprzedający te meble mieli zapytać się czy istnieje możliwość sprowadzenia części z Krakowa. Potem sprawa się rozmyła bo ani my do nich ani oni do nas się nie odezwali.

Nadal szukaliśmy czegoś do siedzenia do salonu. Chcieliśmy żeby pasowało do naszej koncepcji domu, niekoniecznie nowoczesnego, z różnymi sentymentalnymi elementami, gdzieniegdzie retro. Powiem tylko na marginesie, że znalezienie czegoś co jednocześnie jest ładne, nie nowoczesne i w rozsądnej cenie jest naprawdę dużym wyzwaniem.

Drugie spotkanie z tymi meblami mieliśmy latem tego roku, gdy z bratową wybrałyśmy się znów do centrum Jupiter, tym razem w celu zamówienia przez nią mebli Vox. Ona w zaawansowanej ciąży a ja w ciąży nieujawnionej nikomu

Usiadła na fotelu, wyciągnęła nogi i zawyrokowała: “idealny do karmienia”. I to chyba przekonało mnie do tego, żeby zrezygnować z wszelkich narożników nawet najbardziej wygodnych. Problemem był kolor. Właśnie taki jak na zdjęciu. Nie do końca wpasowujący się w moje gusta. Tego samego dnia po pracy pojechał je zobaczyć mój mąż, ale gdy wrócił dzień później z pieniążkami, mebli już nie było. Pozostał niedosyt.  Byliśmy jednak w stałym kontakcie z ich sprzedawcami.

I wreszcie 14 grudnia ok 14 zadzwonili do mojego męża, że w bardzo atrakcyjnej cenie zostały sprowadzone 3 komplety, w tym jeden w naszym wymarzonym, jasnym kolorze. Gnałam tam jak na złamanie karku z drugiego końca miasta. Na ostatniej prostej, mimo, że mi brzuszek ciążył nawet podbiegałam. Opłaciło się bo dotarłam do sklepu najszybciej (oprócz nas było zawiadomionych jeszcze 3 osoby czekające na takie komplety, które też już jechały do sklepu). Wyobraźcie sobie komizm sytuacji: zdyszana, spocona z brzuszkiem, dopadły mnie hormony i jak je zobaczyłam nieźle się wzruszyłam. Sprzedawców wmurowało, ale zaraz zaczęła się akcja ratunkowa Buzie nieco im się pozamykały, gdy wyjaśniłam, że to przez hormony a poza tym tyle na nie czekałam. I oto dostaliśmy na Święta nieoczekiwany prezent od losu.

Etap 2 – nie zakończony. Brak szafki stojącej pod telewizorem! Obecnie w realizacji u stolarza. Stolika kawowego. Lampy stojącej.

Etap 3. Wyprawka i szaleństwo zakupowe. Wprawdzie etap drugi i trzeci wzajemnie się przenikały,  bo zakupy związane z wystrojem mieszkania często wiązały się z zakupem masakrycznej ilości ubranek i gadżetów dla dziecka. To że, jestem zakupoholiczką wiem nie od dziś, ale patrząc na to co się ze mną działo można się było przerazić! Tak będąc samokrytycznym: zdrowy rozsądek mnie opuścił.  Ale teraz już się trochę opanowałam, a za każdym razem, gdy widzę dziecięce ubranka mówię sobie: “mam już wszystko, jestem przygotowana” i mogę się jedynie skusić na jakieś cudeńko lub mega okazję. Coś w tym jest, że przyjście na świat pierwszego dziecka często wywołuje spustoszenie w umysłach matek i nie mogą one się powstrzymać aby nie zapewnić potomkowi tego co najlepsze. Efekt debet na koncie i ogromne wyrzuty sumienia. A strategiczne zakupy jak np. łóżeczko nadal przed nami.

Dużo też czytałam blogów i opinii zamieszczanych na forach dotyczących macierzyństwa i tak oto trafiłam w dwa miejsca, które sprawiły że zapałałam miłością do pieluszek wielorazowych. Pierwsze miejsce to forum: http://chusty.info na którym tutaj mamy pieluszkujące pokazują swoje skarby. Z kolei na bazarku pieluszkowym można zaopatrzyć się w śliczne pieluszki. Drugim miejscem jest blog Madzi http://pieluszkomania.blogspot.com/, która pokazała mi, że nie muszę wydawać na pieluszki fortuny a mogę je zrobić sama. Zanim urodziła śliczną córeczkę wymieniałyśmy się mailami w których spokojnie tłumaczyła mi w co muszę się zaopatrzyć, aby uszyć swoją pierwszą pieluszkę. Od słowa do słowa powoli przekonywała mnie do pieluszkowania wielorazowego. Przyznam się szczerze, że nadal ten pomysł wywołuje uśmiechy na twarzach pozostałych członków rodziny. Zobaczymy jak będzie. Warto spróbować.

Na razie w wielkich bólach uszyłam dwie pieluszki. Jedna to najprostsza formowanka (czyli jak mówi mój mąż sraluch) służąca jako wkład chłonny do otulacza.

Druga to właśnie otulacz. Uszyty z dwóch polarków a w środku warstwy wodoodpornej ma za zadanie zatrzymać wszystko co przepuści formowanka. Nie sugerujcie się rozmiarami bo otulacz zrobiłam w rozmiarze S a formowankę w L.

Etap 3 – nie zakończony. Brak łóżeczka, wanienki, przewijaka.

Tyle u mnie. Mam nadzieję , że wreszcie wprowadzę jakąś systematyczność w pisaniu w końcu na brak czasu nie powinnam narzekać. Ale to tak się mówi. Wierzcie mi, tyle rzeczy sobie obiecywałam, że zrobię “jak już będę w ciąży” a prawda jest taka, że ciągle gdzieś gonię.

Pozdrawiam wszystkich, których choć trochę ucieszy fakt, że znów piszę.

Mając teraz sporo wolnego czasu stałam się “fanką” porannych programów śniadaniowych. A ponieważ jestem teraz jedną z grup docelowych do których skierowane są te programy, (czyli młode mamy, czy przyszłe mamy) często pojawiają się w nich reportaże o gadżetach przeznaczonych dla dzieci i ułatwiających życie ich rodzicielkom.

Tak też było we wczorajszym “Dzień dobry Tvn”, gdzie zrobiono przegląd leżaczków i bujaczków dla dzieci. Pytanie tylko: czy naprawdę jest to nam potrzebne albo naszemu dziecku?, dlaczego to tyle kosztuje? i czy warto mieć coś takiego?. A i przede wszystkim: skąd młoda mam lub przyszła mama ma wiedzieć co jest tylko bublem, zbędnym gadżetem a co rzeczą bez której nie możemy się obyć?.

Jako przyszła mama na razie nie zaopatrzyłam się, ani w bujaczek, ani w leżaczek, bo obserwując życie z małym niemowlakiem (w rodzince ostatnio pojawiły się dwa szkraby), na razie nie dostrzegam takiej potrzeby. W zasadzie jedna z rodzin posiada prosty leżaczek, ale dzidziuś jest w stanie wytrzymać w nim do pół godziny i tylko wtedy, gdy wokół coś się dzieje (np. jest włączony telewizor). Oczywiście zaznaczam, że nie jest to żaden “gadżeciarski” model a prosty, który nie ma zbyt wielu atrakcji dla malucha.

Leżaczki i bujaczki

No i co zaproponował pan Urbański (nie mylić z Hubertem Urbańskim)?  Najpierw bujaczek ratanowy, trochę w stylu eco dla wszystkich tych, którzy pragną mieć w domu coś w stonowanym kolorze a potem bujaczek, który kupił dla swojego dziecka Elton John. Oba za ok 700zł.

Bujaczek ratanowy można kupić w promowanym ostatnio przez “Dzień dobry Tvn” sklepie muppetshop. To w tym sklepie mebelki dla swojej córeczki Stefanii kupiła Anna Mucha. Meble zachwalane są jako te, które rosną razem z dzieckiem.

RELAXOON TARTUFO

Po ściągnięciu pokrowca może służyć jako fotelik dla starszego dziecka. Utrzyma ciężar do 30kg.

Cena z muppetshop: 798zł

LEŻACZEK MAMAROO BY 4MOMS

Bujaczek posiada: 5 trybów bujania - wszystkie inspirowane ruchami dziecka na rękach rodzica, 5 prędkości, inspirujące piłeczki-zabawki, dźwięki natury, możliwość podłączenia odtwarzacza MP3 (w zestawie znajduje się przewód), a wszystko to bez potrzeby martwienia się o kupowanie i wymianę baterii - dołączony zasilacz sieciowy.

Projektanci bujaczka pomyśleli tez o tym. że dziecko najlepiej uczy się poprzez zabawę i w kolorowych kulach zawieszonych nad głową dziecka zamieścili dzieła malarskich mistrzów jak Van Gogh czy Monet. Taa... to tak jak z tym Mozartem...jego dzieła znajdują się w prawie każdej karuzeli czy zabawce...bo jego muzyka pobudza i szybciej rozwija mózg niemowlaka...taaa

Tryby bujania:

Car Ride - Porusza się po kształcie ósemki

Kangaroo - Dużo ruchów w górę i w dół z odrobiną ruchów od boku do boku

Ocean Wale -  Porusza się po dużym kole

Rock-A-Bye - Porusza się po łuku (nisko po bokach, wysoko na środku)

Tree Swing - Porusza się po łuku (wysoko na bokach nisko na środku

W sieci już ponad rok temu pojawiły się wiadomości że Elton John kupił taki fotelik dla swojego synka:

Cena z allegro: 649zł

STOKKE BAUNCE AND SLEEP

Kolejny produkt zaprezentowany w programie jest niezwykle funkcjonalny. Łóżeczko z funkcją kołyski a po wyciagnięciu leżaczek – bujaczek. Tym razem nie mamy żadnych elektronicznych gadżetów tylko prostota. Dziecko buja się ruszając ciałem. Jaka jest główna zaleta produktu? Producenci tłumaczą, że aby coś zrobić w domu rodzice są uzależnieni od tego czy dziecko śpi czy nie. A z kolei ten produkt ma dostosowywać się do zmieniających się potrzeb przez cały dzień i pomóc rodzicom pogodzić domowe obowiązki z ciągłą troską o maluszka.

Leżaczek możemy ustawić pod różnymi kątami a to, że jest wyposażone w rączki pozwala go łatwo przenosić z miejsca na miejsce niezależnie od tego czy śpi czy nie.

Cena z 4kids: 1780zł

Ach, cena zwala z nóg.

TRIPP TRAPP

Tej samej firmy STOKKE, która ma naprawdę fajne pomysły, jest fotelik, który możemy zamontować na krześle. Po co? Podobno, gdy rodzina zbiera się przy stole, dziecko może uczestniczyć w posiłku na odpowiednim poziomie.

Fotelik posiada system pozwalający zawieszenie na nim dowolnej zabawki.

I można by sądzić, że tym razem nie możemy użyć jednego z najbardziej popularnych sformułowań używanych przez producentów mebelków dla dzieci, czyli “ rośnie razem z dzieckiem”, ale....nic bardziej mylnego. Popatrzcie:

Cena z 4kids: 495zł, ale za sam fotelik jeśli chcemy kupić krzesełko musimy zapłacić już 719zł (dostępne jest w różnych kolorach: zielone, fioletowe, niebieskie, różowe i inne).

Ale jeśli myślicie, że to koniec gadżetów tej firmy to się mylicie. Oprócz krzesełka i fotelika na które wydaliśmy już przeszło 1300zł możemy kupić za 179zł specjalny zestaw dla najmłodszych dzieci.

Z kolei do tego zestawu koniecznie musimy dobrać odpowiadającą nam kolorystycznie poduszkę, której cena dzięki promocjom waha się od 119zł do 169zł.

RELAKSACYJNY MOTOLEŻACZEK FISHER PRICE

Trochę tańszą zabawką jest prezentowany w programie motoleżaczek. Przeznaczony jest dla tych rodziców, którzy aby uspokoić dziecko zabierali je do samochodu i jeździli z nim po mieście. Teraz wystarczy, że włożą malucha do motoleżaczka, który stymuluje ruch jakby się jechało prawdziwym samochodem. Przeznaczony jest dla dzieci do 9kg. Dostępne jest 8 melodyjek i kojące dźwięki natury.

Cena z sklep.megadyskont.pl: 238zł

I ostatni model również firmy Fisher Price to typowy bujaczko leżaczek. Jego główną zaletą i cechą wyróżniającą go spośród pozostałych produktów tego typu zalewających rynek jest to, że można do niego wsadzić dziecko do 18kg. Niestety podobnie jak poprzedni produkt raczej nie jest w stonowanych kolorach.

Posiada funkcję kojących wibracji a także możliwość takiego ustawienia oparcia, że tworzy się kołyskę.

W ostatniej fazie przeznaczenia bujaczka można z niego zrobić wygodny fotelik, czyli znów mamy do czynienia z produktem. który “rośnie razem z dzieckiem”. No i cena niezbyt wygórowana.

Cena z sklep.megadyskont.pl: 214zł

Wiecie co jest najgorsze? Że wszystkie te produkty, są sprowadzane z zagranicy. Ceny też dostosowane są do zachodnich zarobków. Gdzie polscy designerzy?

Listę Pana Urbańskiego uzupełniłam o jeszcze kilka produktów, które znalazłam w sieci. Niektóre są nawet w bardziej przystępnych cenach.

NADSTAWKA NA KRZESEŁKO, LEŻACZEK FISHER PRICE Alternatywą dla niezwykle kosztownych produktów Stokke może być nadstawka na krzesło Fisher Price.

Krzesełko może być stosowane dla dzieci od pierwszego miesiąca, aż do 23kg wagi.

Cena : ok 250zł

MISIOWY LEŻACZEK Z BIJĄCYM SERDUSZKIEM

 Jeśli już robimy przegląd Fisher Price’ów to zerknijcie na to:

W skrócie: bujaczek posiada wibracje/pulsacje naśladujące bicie maminego serduszka. Ma 8 kołysanek plus efekty dźwiękowe. Przeznaczony dla maluchów do 9kg.

Cena z http://sklep.megadyskont.pl: 209zł

LEŻAK / PUFA LAZI BABI CHEEKI SID

Jeśli nie zależy nam na “relaksacyjnych” melodyjkach, które rodziców przyprawiają o dreszcze. Ani na wibracjach, które co wrażliwsze dziecko mogą przyprawić o wymioty a zależy nam na przedmiocie w którym możemy bezpiecznie trzymać dziecko  to ten produkt idealnie się do tego nadaje.

Niestety za prostotę też trzeba słono zapłacić.

Gdy dziecko podrośnie leżaczek zamienia się na zwykłą pufę. Za 4 stówy...dobre sobie

Cena z 4kids: 399zł

LEŻACZEK BALANCE AIR biały

Z kolei ten leżaczek zaintrygował mnie swoim kształtem. Może być ustawiony niemal w pionie, tak że dziecko może swobodnie obserwować co dzieje się wokół niego. Posiada też jeszcze jedną zaletę: składa się do bardzo małych rozmiarów i łatwo go zabrać w podróż np. do rodziny gdzie podczas biesiady przy stole mamy w czym zostawić dziecko. Może z niego korzystać dziecko właściwie do 2 roku życia. Kiedy maluch zaczyna dorastać, należy zdjąć drążek z zabawkami oraz szelki i będzie wtedy miało swój własny fotel bujany.

Cena z 4kids: 567zł

LEŻACZEK LEAF TWILIGHT

Znalazłam w sieci jeszcze jeden designerski fotelik. Niestety w niezbyt przystępnej cenie. Zauroczył mnie jednak swoim kształtem i postanowiłam sprawdzić za co trzeba tyle zapłacić. Jak się doczytałam posiada on unikalny system ruchu tzw : “szybowanie”. I zrobiło się tajemniczo. Co to oznacza? Robimy z maluszka małego pilota? Dopiero po obejrzeniu filmiku zmieszczonego na stronie przekonałam się, że to po prostu ruch w prawo i w lewo. Żadnej rewelacji. Zresztą jak zwrócicie uwagę dziecko, które na nim występowało właściwie spało jak zostało włożone do leżaczka i uśpienie go nie stanowiło większego problemu.

Przeznaczony jest dla dzieci do 15kg.

Cena z 4kids: 599zł

DREWNIANY LEŻACZEK COCO NATURAL

Trochę podobny do wiklinowego, ekologicznego leżaczka i niestety w podobnej cenie jest drewniany leżaczek Coco. W zasadzie oprócz designerskiego wyglądu i wyprofilowania ułatwiającego bujanie, niczym szczególnym nie zachwyca. Na pewno nie ceną.

Niektórzy już od małego chcą przyzwyczajać szkraby do skórzanych foteli

Cena z 4kids: 739zł

Podążając za białym króliczkiem...dokończę wątek bujaczków, leżaczków  tym razem uzupełniając o wątek hamaków.

Nadal nie jestem przekonana do ważności tego typu gadżetów w życiu mamy i dziecka.

W pełni zgadzam się z komentarzem Kozy, że przydatność takich gadżetów zależy od preferencji malca.

Podobno naukowcy dowiedli, że zarówno w stymulowaniu rozwoju, jak i w uspokajaniu dziecka, daje rytmiczne bujanie malca w przód i w tył. Ruchy nie powinny być zamaszyste. “Badania naukowe potwierdziły również, że niemowlaki, które były często kołysane właśnie w ten sposób, lepiej się rozwijają, szybciej zaczynają siadać i raczkować, a potem lepiej się uczą. Potrafią bowiem skoncentrować się skuteczniej niż dzieci, których w dzieciństwie nikt nie kołysał.” – źródło.

I tu pojawia się arcy ważny dylemat. Brać na ręce czy nie? Ostatnio miałam konfrontację z pewną krewną ze strony męża dotyczącą zbyt częstego brania dziecka na ręce. W sumie nie zaczytywałam się na ten temat bo pewnie w internecie jest masę artykułów na ten temat. Jest on tak samo trudny do zgłębienia jak to: co jest zdrowsze margaryna czy masło? jakie Święta są ważniejsze: Wielkanoc czy Boże Narodzenie? Ja instynktownie pewnie nie będę ograniczać tego kontaktu dziecku ponieważ zamierzam wejść w poczet mam chustujących. Skoro mam korzystać z chusty, logiczne jest to, że dziecko często będzie u mnie na rączkach. Dlatego pewne oburzenie wywołał komentarz, że dziecka nie należy za często przytulać bo...się przyzwyczai. Podobnie sprawa miała się z karmieniem dziecka. Według starych norm powinno karmić się co 4 godziny a nie na żądanie jak teraz. A i jeszcze że jak płacze to nie trzeba od razu brać na ręce lub lecieć do łóżeczka jak na złamanie karku! Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego mam odmawiać dziecku tego co jest dla niego w tej chwili ważna, tego czego potrzebuje? Bo się rozkaprysi? Czy może dlatego, że wyrośnie na emocjonalną kalekę, której rodzice w dzieciństwie odmawiali bliskości, miłości.

Oczywiście producenci bujaczków i leżaczków od razu podchwycili opinie psychologów i neurologów o tym, że zmieniając pozycję ciała malucha i poruszając nim sprawiamy że nieustannie pracuje jego układ nerwowy. Gdy bujamy dziecko oczka podążają się za zmieniającym obrazem, pracuje zmysł równowagi a przez to rozwija koordynacja wzrokowo-ruchowa. A ponieważ nawet najbardziej wysportowana mam nie da rady za długo bujać w ramionach pociechę podsuwane są nam coraz to nowe gadżety ułatwiające nam życie.

 Leżaczki i bujaczki 2

Idąc za sprawdzonym źródłem postanowiłam sięgnąć do archiwalnego przeglądu pana Urbańskiego, publikowanego w “Dzień dobry Tvn” w 2010 roku.

ROBOPAX Dream Mover

Pierwszy gadżet nie będzie typowym bujaczkiem ani leżaczkiem a podstawką na wózek która powoduje, że nie musimy nim jeździć po całym domu. Wystarczy ze postawimy wózek na tej platformie a ona już sama buja wózkiem.

Pierwsza myśl była taka, że pewnie on dostosowana jest do nielicznej ilości wózków. Sprawdźmy to:

W programie zaprezentowany był model wózka o wąskim rozstawie kół z kolei tutaj na zdjęciu mamy typowy. Wniosek: pasuję do różnych typów wózka.

Ci którzy użytkowali ten sprzęt zachwalają go w ten sposób: “usypialiśmy go wstępnie „na rękach”, a później kładliśmy go do wózka stojącego na kołysce, włączaliśmy ją i spo...kój na dwie-trzy godziny. Zaś jak usnął na spacerze wracając do domu, od razu można było wstawić wózek na kołyskę bez wyjmowania brzdąca.”

Cena z bujaczek.pl: 450zł

SVAN BABY BOUNCER

Podobny do prezentowanego już w poprzednim poście leżaczka Balance Air.

Cena z http://www.modernnursery.com: ok 220 $

FISHER PRICE HUŚTAWKA ZEN

Niezwykle kosztowna zabawka! Jak na tego producenta to roys roys. Nazwa Zen ma nawiązywać do kolorystyki kolorów ziemi. Czemu jest taka droga? Bo ma więcej niż trzy melodyjki? A może dlatego, że nawiązuje do modnego stylu Zen? Według mnie cena nie jest adekwatna do produktu, bo nie wyróżnia się on niczym szczególnym na tle innych.

Może stać lub wisieć na stelażu. Przeznaczony dla dzieci do 11kg.

Cena z allegro: 729zł

BABYC CRADLE

Na koniec przeglądu bujaczków i leżaczków prawdziwy rarytas. Coś w czym sama bym się dobrze czuła. Produkt ten, choć nie wiem czemu, od razu skojarzył mi się z krzesłem Eye Ball. Mówiłam o designerskich kształtach? Popatrzcie na to! Właściwie nie jest to żaden bujaczek a kołyska. Robi ogromne wrażenie, ale zamknąć oczy bo zaraz pokaże się cena!

Wykonana jest z naturalnego drewna i tworzywa poliuretanowego. I teraz wyobraźcie sobie dziecko w takiej kołysce a Wy w takim krzesełku:

Cena: zatrważająca 2650 euros ($4,170)

Dodatkowo dzisiejszy przegląd uzupełnię o hamak, z tego względu,że Tven-owska eko mama (czyt. Reni Jusis) zachwalała dzisiaj tego typu sprzęt.

Okazało się że hamaków przeznaczonych dla niemowlaka jest na rynku całkiem sporo, ale gównie to produkty zagraniczne, trudno dostępne w Polsce.

LA SIESTA  YAYITA HAMAK ORGANICZNY

Pierwszy to hamak bardzo podobny, jeśli nie taki sam jaki był prezentowany w programie. Jak sama nazwa wskazuje jest wykonany z organicznych materiałów (najwyższa jakość bawełny: wyłącznie prawdziwa, nie przetwarzana bawełna, z długimi włóknami, bardzo wytrzymała) czyli jak najbardziej eko. Jest też bezpieczny bo ma zamocowane szelki.

Cena z dadum.pl: 307zł

Innym pomysłem firmy La Siesta, choć nieco droższym jest hamak ze stojakiem.

Cena z dadum.pl: 658zł

AMBY BABY MOTION BED

Nie jest to klasyczny hamak a raczej rodzaj gondoli zawieszonej na sprężynie. Materac i dno gondoli dopasowuje się do ciała dziecka a budowa uniemożliwia jego przekręcenie na brzuszek.

Na stronie producenta możemy przeczytać jak powstało Amby bed. W 1990 roku w Australii, wynalazca Ambrose Hooi zastanawiał się jak pomóc zwalczyć problemy ze snem swojej córeczce. Typowe łóżeczko się nie sprawdzało. Skonstruował hamaczek, który sprawdził się tak dobrze, że zaczął produkować i sprzedawać produkt w obecnym kształcie.

Przeznaczone jest dla noworodków i niemowląt do 12. miesiąca życia, lub o wadze do około 11 kg. 

Cena z http://www.amby.co.uk:177,98 £

HUSHAMOK OKOA STAND

Kolejny hamak zachwyca swoim kształtem. Na fajnie wygiętej drewnianej ramie zawieszone jest płócienne siedzisko (oczywiście z organicznego materiału). Produkt dla wszystkich rodziców stawiających w domu na dobry design.

Produkt dostępny jest też w innych kolorach zarówno ramy jak i samego siedziska. Przeznaczony jest dla dzieci do 6 miesiąca życia.

Cena z http://thebabybassinet.com: 298$ (dolary!)

MAWOK AIR

Tym razem coś mniej eko a coś bardziej dla fanek stylu skandynawskiego. Produkt stworzony został przez szwedzką projektową. Przeznaczony jest dla najmłodszych szkrabów – do 6 miesiąca życia. W odróżnieniu do innych hamaków kołysze on dzieci w górę i w dół a nie na boki.

Cena: 2190 SEK (co daje ok. £165)

Niestety produkt jest właściwie niedostępny w Polsce. Szukałam, szukałam nawet europejskiego dystrybutora, ale wszędzie są tylko odnośniki na stronę mawok.se a jej sklep internetowy nie działa.

Czym się wyróżnia?

Można go zamontować w ciekawy sposób na drzwiach lub w dowolnym miejscu do ściany. Jest lekki i mały. Wadą jest to, że nie może stać samodzielnie, musi wisieć.

THE KANOE BABY HAMMOCK

Niestety kolejny produkt także jest niedostępny w Polsce. Właściwie na polskim rynku mamy bardzo ograniczony dostęp do hamaków przeznaczonych dla niemowląt. Niektóre są już wycofane z oferty. Być może hamaki nie cieszą się zaufaniem i zainteresowaniem polskich rodziców, którzy przyzwyczajeni są do leżaczków i bujaczków.

Kołyska uszyta jest z organicznej bawełny. Przeznaczony jest dla dzieci do ok 13kg. Ciekawym pomysłem firmy,która sprzedaje te produkty jest możliwość wypożyczenia hamaczka na miesiąc aby się przekonać czy odpowiada naszemu maluszkowi. Oczywiście z tego komfortu mogą skorzystać osoby mieszkające w USA a nie Polscy rodzice (chyba, że kogoś stać na sprowadzenie na miesiąc produktu a potem go odsyłanie). Minusem jest też to, że nie nadaje się do transportu. Nie zabierzemy go ze sobą na wakacje.

Cena z http://www.kanoe.us : 290$

Przyznam Wam się szczerze, że jak przyglądam się tym hamaczkom, szczególnie tym najprostszym to mam przed oczami czarnoskórą kobietę z Afryki, która bez tych wszystkich bajerów próbuje uśpić swoje niemowlę. I właśnie to stanowi dla mnie podstawę tak modnego ostatnio ekorodzicielstwa czyli powrót do korzeni i próba przeciwstawienia się wszechobecnej konsumpcji. Dlatego też prędzej sięgnęłabym po hamak niż  leżaczek.

Źródło:

Nie udało mi się znaleźć afrykańskiego dziecka  w hamaku, ale za to znalazłam dzieciaczka z Nepalu:

Źródło:

W tym roku Ikea mnie zawiodła :(  Zwykle już przed Świętami lub tuż po wesoły załadowany na kilka metrów w górę samochodzik obwieszczał Światu nowinę o wyprzedażach w Ikea! A co w tym roku? Zero! Żadnej wyprzedaży! Nie powiem byłam zawiedziona ...szczególnie, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ze względu na małego pasażera mojego brzuszka odwiedzałam Ikeę dwukrotnie, zostawiając w niej więcej pieniążków niż zaplanowałam.

Nietypowa komoda

Wykorzystując pudełka ze sklejki PRÄNT zespół Interior Collective stworzył komodę w stylu kubistycznym. Styl ten cechuje ją śmiałe wykorzystanie geometrycznych form (w tym przypadku kwadratów i prostokątów). Seria PRÄNT składa się z pudeł w 4 różnych wymiarach pozwalających na zbudowanie dowolnych nieregularnych kształtów.

Co będzie potrzebne?

4 szt. pudełek PRÄNT 33cm/38cm/33cm za 49,99zł/szt

4 szt. pudełek PRÄNT 27cm/35cm/27cm za 45,99zł/szt.

4 szt. pudełek PRÄNT 18cm/35cm/27cm za 39,99/szt.

2 szt. pudełek PRÄNT 30cm/18cm/30cm za 29,99/szt.

Razem: ponad 600zł.

Jak to połączyć? Za pomocą biurowych spinaczy! Potrzeba ich 15.

Pudełka w środku malujemy na jasne, pastelowe kolory.

Oczywiście półki nie prezentowały by się tak dobrze bez starannie dobranych przedmiotów, również z Ikea.

ANRIK zaparzacz do kawy, 99,99zł

IKEA 365+  Filiżanka do herbaty, 14,99zł

MIEN Pojemnik, 29,99zł

TRÅDIG świecznik, 19,99zł

DIOD szklanka, 5,99zł

oraz nie występujące w polskich sklepach:

IKEA PS JONSBERG wazony

a także niedostępna już w Ikea lampa SOLVINDEN.

Źródło:

To od razu skojarzyło mi się z meblami, które do swojego mieszkania zamówili O&T, a przy których składaniu ochoczo braliśmy udział. Meble pochodzą z kolekcji Vox zatytułowanej HiFi  i nawet nie podejrzewałam, że zaliczają się do stylu kubistycznego.

Aby stworzyć taki zestaw potrzeba:

Druga metamorfozę mebli jaką dla Was wybrałam idealnie wpasowuje się w zimowe klimaty. Zimą staramy ubierać się ciepło. Dlaczego nie możemy też ubrać naszych mebli? Problem polega na tym, podstawowy mebel w tej aranżacji czyli PUFF STOCKHOLM jest niedostępny w polskiej sieci sklepów.

Autorka metamorfozy wzięła zwykły biały  puff IKEA STOCKHOLM i otuliła go kocem z dzianiny.

Źródło:

Trzecia metamorfoza to nic odkrywczego. Gdy przeglądam blogi wnętrzarskie często natykam się na zmienione oblicze tego przedmiotu. Chodzi mi o BEKVÄM - taboret ze schodkiem za 49,99.

A oto jego nowa, pastelowa odsłona zaproponowana przez Silje :

oraz ich mała użytkowniczka:

Zresztą to nie pierwsza przygoda Silje z meblami Ikea. Popatrzcie co można zrobić z niezbyt taniej ramki RIBBAza 25,99, taśmy klejącej i patyka:

A tu za pomocą kolorowej taśmy klejącej zmieniła nudne oblicze lampki LAMPAN (za niecałe 10 zł) w oryginalną ozdobę dziecięcego pokoju:

Źródło:

Na kolejnym blogu autorki zajęły się metamorfozą stolika LEKSVIK za 299,99zł:

przed:

po:

Źródło:

Powstały też firmy specjalizujące się w przerabianiu mebli z Ikea. Jedną z nich jest firma MYKEA, w której wybieramy sobie dowolny mebel np. komodę Malm i możemy mieć ją naprawdę wielu odsłonach:

Koszt takiego przedsięwzięcia to ok 25 – 35€ (cena zależy od ilości zużytego materiału). Czyli za ok. 100 – 150zł + 180zł (sam mebel) możemy mieć domu komodę niby taką jak wszyscy a jednak zupełnie inną.

A tak wyglądają pokoje z takimi mebelkami:

Przyznam się szczerze, że gdyby firma byłaby w Polsce nie wiem czy bym się nie skusiła na takie cudeńka, szczególnie gdybym mogła urządzić cały pokój dziecięcy:

http://www.thisismykea.com/

Podobny pomysł miała firma BEMZ, która skupiła się na meblach tapicerowanych. Wybieramy sobie dowolny fotel i zmieniamy tak jak sobie go wyobrażamy:

Wielki błękit.

Uderzenie kolorem:

Naprawdę podobają mi się te tkaniny! Tylko gdzie takie zdobyć w Polsce? Niezły pomysł na biznes dla przedsiębiorczych kobiet.

Źródło:

Tym razem w moich wycieczkach po stylach we wnętrzach postanowiłam zgłębić różnice pomiędzy stylem etno i folk. Przy okazji dowiedziałam się, że istnieje jeszcze styl boho o którym w ogóle nie miałam pojęcia. Skąd te całe zainteresowanie folkiem? Otóż od jakiegoś czasu szukam inspiracji, oraz pomysłów na urządzenie wnętrza eklektycznego w którym mocnym akcentem byłyby meble biedermeierowskie. Jedną z opcji miałby być właśnie folk. Ponieważ materiału uzbierało się naprawdę sporo postanowiłam podzielić go na trzy posty. Na pierwszy ogień pójdzie styl folk:

Zacznijmy od podstaw i zastanówmy się czym właściwie jest folklor i co go łączy z etno. A może to to samo a jedno zawiera się w drugim? Według definicji, która niewiele mi mówi, folklor (ang. folk-lore "wiedza ludu") to symboliczno-artystyczna dziedzina kultury ludowej, mająca charakter wieloskładnikowy, niejednolity i synkretyczny.  Styl etno zwykle odwołuje się do konkretnych kultur i stron świata. Jest zdecydowanie bardziej pojemny niż styl folk, który opiera się na ludowej tradycji jednej kultury. Jednym z ulubionych motywów stylu etno, są desenie pochodzące z futer dzikich zwierząt, zamieszkujących sawanny i dżungle. Cętki geparda czy lamparta, pasy zebry lub tygrysa pojawiają się nie tylko na tkaninach. Tak więc w stylu etno nie musimy skupiać się na jednej kulturze, jednej cywilizacji, jednym państwie, jego zakres jest bardziej szeroki. Możemy urządzić wnętrze inspirowane sztuką afrykańskich plemion, ale też krajobrazem samej Afryki. Natomiast w stylu folk stawiamy na doświadczenia ludowe jednego Państwa, regionu, a jego spektrum odziaływania jest dużo węższe. Tworzymy wnętrza inspirowane barwą stroju ludowego danego regionu, wytworami rękodzieła ludowego jak np:

wycinanki łowickie

wycinanki kurpiowskie (leluje )

haft podhalański

koronki koniakowskie

FOLK DESIGN

Od mniej więcej 2-óch lat coraz głośniej jest w prasie wnętrzarskiej  o polskim stylu folk. “Nowy Folk Design” to powstały w 2009 roku to wieloetapowy projekt zakładający edukację, warsztaty dla projektantów, konkurs oraz wystawę produktów. Założeniem projektu jest zwrócenie uwagi na twórczość ludową w Polsce nie poprzez przaśne skojarzenia: z bocianami, chatami krytymi strzechą i ogólnie - z ludowszczyzną oraz wszystkim tym co od lat promuje Cepelia.

Mniej więcej wtedy też powstała kolekcja mebli Vox zainspirowana polskim folklorem (w chwili obecnej przeceniona co mogłoby wskazywać, że trend na folk zabłysł jasno i szybko zgasł).

“W projekcie wykorzystane zostały charakterystyczne elementy inspirowane folklorem. Na frontach mebli czarny, wykonany z metalu, ornamentowy motyw dekoracyjny przypominający kurpiowskie leluje (czyli wycinanki w kształcie kwiatu lub geometrycznych wzorów, składające się z podstawy i korony rozbudowanej ornamentalnie, zwieńczonej elementem podkreślającym oś symetrii), przypomina także góralskie parzenice – haftowane na spodniach sukiennych, wielobarwne, z motywem sześcioramiennej gwiazdy. “

“Kolejnym folkowym akcentem, ale w nowoczesnej interpretacji, jest kolorowy wzór w pasy inspirowany łowickimi pasiakami charakterystycznymi dla reprezentacyjnego stroju ludowego. Wzór ten pojawia się we wgłębieniach frontów mebli, w miejscu uchwytów, tworząc oryginalną listwę. “

Źródło: Meble Vox

A tak charakteryzuje styl folk producent mebli Vox:

New Folk to sięgnięcie do korzeni, poszukiwanie własnej tożsamości na tle globalizacji, alternatyw wobec unifikacji życia, dóbr konsumpcyjnych.

Przy okazji prezentacji kolekcji mebli promowani są też młodzi artyści zajmujący się tworzeniem produktów użytkowych inspirowanych sztuką ludową. Należą do nich:

Anna Stępkowska i jej kolekcja naczyń dekoracyjnych:

wazon czerpak

wazon folki

Anna Stępkowska, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, jest autorką zestawu pościelowego „Jagienka”, który zdobył nagrodę i Godło Prodeco w 2006 r. w kategorii tkaniny.

Na pewno wartą uwagi pracą pani Ani jest puff tapicerowany w kolekcji mebli Vox:

Puff został ozdobiony ludowym haftem krzyżykowym z przewagą jaskrawego, niebieskiego koloru.

Mi osobiście o wiele bardziej podoba się ten model:

Two People i ich kolekcja ceramiki:

Razem z kolekcją mebli Vox można kupić  fotografie Piotra Sikory:  „Natsuko”, „Peju”, Thesus” (zdjęcia pochodzą z wystawy „Granice” przedstawiającej modeli rożnych narodowości w polskich strojach ludowych prezentowanej między innymi w Nowym Yorku)

Kolejną zdolną młodą projektantką w stylu folk jest Katarzyna Herman-Janiec, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i jej SHE lamp! Lampa zaprojektowana jest w 3 odsłonach : łowickiej, podhalańskiej i pielęgniarskiej:

Katarzyna Herman-Janiec od lat współpracuje z marką Protein Design, która wprowadziła na rynek takie cudeńka jak:

komplet mebli folk

puff Baba

czy komplet mebli z pleksi nazwany New Generation :

Wśród polskich projektantów tworzących w stylu folk wyróżniają się Monika Elikowska i Wojciech Opaltworzący razem MOWOstudio, które specjalizuje się w meblach i przedmiotach codziennego użytku jak np.stołki pod zabawnym tytułem BOBRA ROBOTA!   

Na polskim rynku od 2004 roku działa Moho design produkująca między innymi dywany inspirowane stylem folk. Studio zostało założone przez jednego z najciekawszych designerów nowego pokolenia Michała Biernackiego i Magdę Lubińską.

Ich dywan zdobył w 2005 roku nagrodę w konkursie Śląska Rzecz (czyli promującym design na Śląsku) w kategorii produkt. Mohohej!Dia bo tak właśnie został nazwany dywan inspirowany ludową wycinanką i wykonany ze spilśnionej wełny, został uhonorowany nagrodą The Textile 2005. Jednak największy sukces przyszedł w 2008 roku, ponieważ studio Moho otrzymało nagrodę uznawaną za Oskara w dziedzinie designu, a mianowicie Red Dot Design Award. Dotąd nie udało się to żadnemu projektowi z Polski.

Wymieniając artystów pracujących obecnie nad stylem folk nie sposób pominąć grupy AZE design. To oni zaprojektowali meble takie jak:

Sofę AYU 

Jest ona efektem połączenia komputerowych symulacji formy i zastosowania rękodzielniczych technik plecionkarskich.

dywan NODUS

Dywan zawdzięcza swój wygląd historycznej i etnograficznej ludowej twórczości szydełkowej.

Lampę KOKON

Być może dzięki warsztatom Nowy Folk Design młodym projektantom zaszczepiane jest zainteresowanie folkiem. Jedno jest pewne: mamy w tym nurcie mocną reprezentację, nie ustępującą zagranicznym twórcom.

Oceńcie sami jak podoba Wam się New Folk czyli design na ludowo w nowej odsłonie. Jeśli kogoś to nie przekonuje zawsze można sięgnąć po klasykę folku czyli:

Bolesławiec

Jakie były moje pierwsze skojarzenia ze z folklorem w polskim wydaniu? Przede wszystkim ceramika Bolesławiec, czyli raczej Cepelia niż nowoczesny design. Jedno trzeba przyznać przynajmniej produkt nieśmiertelny i znany na polskim rynku od wielu lat.

Co ciekawe ponadczasowa ceramika z Bolesławca może stanowić piękną dekorację nawet kuchni w nowoczesnym wydaniu.

Źródło:  Moje mieszkanie, numer 10(158)/2011

Mało kto wie, że ceramika z Bolesławca od lat stanowi nasz eksportowy przebój pożądany przez wybredne panie domu z Niemiec, Anglii, Holandii, USA, a nawet Japonii i Nowej Zelandii.

Ćmielów

Drugą sprawdzoną marką na naszym rynku jest porcelana Ćmielów. Ostatnio prezentowane na wystawie "Chcemy być nowocześni" pokazującej design lat 50. i 60 porcelanowe figurki z Ćmielowa zrobiły na mnie ogromne wrażenie.

Świetną promocją stylu folk w polskim wydaniu na świecie jest jest zaprojektowany na wystawę Expo w 2010 roku w Szanghaju nasz pawilon:

Polski pawilon, który wzbudził zachwyt Chińczyków,  inspirowany jest tradycyjną, ludową wycinanką.

Na folkowo nie znaczy tylko po polsku.Niezwykle piękne są aranżacje Sanny Annukki, fińskiej ilustratorki i graficzki inspirującej się sztuką ludową.

Źródło:

Holenderskie Studio Diette zaprojektowało tapetę ze wzorem wielobarwnych wstążek, koronek i pasków.

Źródło Studio Ditte

A jak takie paseczki mogą fajnie wyglądać w wnętrzach:

Źródło:

Ostatnio bardzo popularnym motywem ludowym zaczerpniętym z folkloru rosyjskiego stały się matrioszki. Oryginalnie są to drewniane zabawki, złożone z kilku laleczek włożonych jedna w drugą. Można je zobaczyć zarówno w oryginalnej wersji jak i jako motyw wykorzystany na talerzach, kubkach i tkaninach. 

Matrioszki Qubus

Talerz Genius Jones

Szwedzki folk

Piękne przedmioty tworzy szwedzka artystka Moa Jantze.

Jej autorstwa jest między innym fotel Swing:

Krzesło Bloom:

W poszukiwaniu folkloru w kulturze szwedzkiej znalazłam te oto urokliwe wnętrza:

I kto by przypuszczał, że folk można połączyć tak dobrze z pastelami.

Źródło:

W szwedzkim wydaniu folk równie dobrze komponuje się z soczystą zielenią:

Ciekawe produkty inspirowane sztuką ludową ma w swojej ofercie sklep http://scandinavianliving.pl/ a między innymi wyglądający jak ażurowa wycinanka żyrandol Grace:

W związku z dużym zainteresowanie stylem folk Ikea wprowadziła do swojego asortymentu produkty inspirowane sztuką ludową.

ALVINE FLORA

ALVINE PÄRLA

Źródło:

Jak widać Skandynawia ma mocną reprezentację w stylu folk. Mieliśmy już przedstawicieli nurtu z Finlandii, Szwecji w tej grupie nie może zabraknąć Danii. Założone w 2006 roku przez szwedzkiego architekta Stine Gama i włoskiego architekta Enrico Fratesi studio Gamfratesi projektuje przedmioty codziennego użytku. W tym to krzesło:

Na koniec w ramach uzupełnienia tematu coś dla dzieciaków. Poszukiwałam pokoików dziecięcych urządzonych w stylu folk. Przyznam się, że sprawiło mi to dużo trudności.

Okazało się, że kolekcja ze słynną sówką, która robi furorę wśród mam, nazwana została Forest Folk.

Źródło:

A tu dekoracje ściany do pokojów dziecięcych nawiązujące luźno do folk:

Źródło:

Źródło:

Dzięki temu, że w folku możemy pozwolić sobie na rozmaite zestawienie wzorów i kolorów pokoje dziecięce powinny być doskonałym tematem dla dekoratorów wnętrz.

Żródło

Tapeta matrioszka:

Źródło:

I jeszcze kilka inspiracji z elementami folk tym razem w odsłonie szwedzkiej:

wielobarwne pasy

Niby kolory nie te, ale zwróćcie uwagę na szafę:

Zdjęcia Ulrika Ekblom.

Znów kolorowe pasy na chodniku i żyrandolu:

śliczna makatka:

Zdjęcia: Peter Carlsson

Niby nie w stylu folk, ale spostrzegawczy zauważą matrioszkę:

Zdjęcie:  Johan Lindvall

Zdjęcie:  Patrik Hagborg

c.d.n

wkrótce styl etno i boho

Tak to jest jak się piszę do szuflady! Większość materiału mogła ujrzeć światło dzienne już dawno. Kiedy z szuflady zaczęło się już wysypywać wzięłam się za kończenie wcześniej porozpoczynanych wątków!

Co będzie modne wiosną 2012? Wiosna już do nas zawitała. W tym roku mamy do wyboru naprawdę bogatą gamę kolorów. Tylko spójrzcie jakie bogactwo:

Z jednej strony trzeba postawić nażywe kolory jak pomarańcz, żółć, czerwień a z drugiej na subtelne pastele zaczynając od pudrowego różu, poprzez odcienie lila na miętowej zieleni kończąc.

Najmodniejszym kolorem w tym sezonie jest pomarańczowy: od rozbielonej cegły, przez nasycony oranż, aż po czerwony grapefruit.

Instytut Pantone ogłosił kolorem roku 2012 “Tangerine Tango” czyli odcień mandarynki. A tak został uzasadniony ten wybór:

Jest wyrafinowany, dramatyczny i kuszący. Tangerine Tango to pomarańczowy z głębią. Przypomina barwy zachodu słońca i łączy ze sobą witalność czerwieni i łagodność i ciepło odcienia żółtego. To jaskrawy, magnetyczny odcień, który emanuje ciepłem i energią.

źródło:

W tym sezonie nie możemy się obawiać odważnych połączeń barw tzw. color - block , czyli łączenia kolorów na zasadzie kontrastów.

Tej wiosny w modne będą też geometria i pasy.źródło:

Kolory wnętrz również inspirują się światową modą. Nie bez przyczyny kolekcja farb nazwana została Dekoral Fashion a patronat nad nią sprawuje projektantka Ewa Minge.

Jeśli jednak chodzi o producentów farb to zdecydowanie większe wrażenie zrobiła na mnie kolekcja przygotowana przez firmę Benjamin Moore, czyli: Color Stories– historie zamknięte w 8 tomach. Producent twierdzi że każdy kolor to niepowtarzalna historia, rodzaj wielobarwnej intrygi:

"Miękki lniany obrus schnący na rozpostartym sznurze tworzy idealną scenerię dla improwizowanych zabaw z dzieciństwa".

"Wystarczy specyficzny odcień zieleni z niewielką szczyptą żółcieni, aby przywołać w pamięci bujne ogrody wiosennych lilii naznaczone kroplami chłodnej porannej rosy".

"Ta czarująca satynowa sukienka, trzepocąca na letnim wietrze idealnie pasuje do jej głębokich szaro-niebieskich oczu".

Brzmi ciekawie. Zdecydowanie warto pochwalić Beniamina Moora za marketing, który mnie zaintrygował i pobudził wyobraźnię.  Ale jak to się ma do rzeczywistości?

Oto 8 tomów kolorystycznych kolekcji Color Stories:

 źródło:

I właśnie te ostatnie zestawienie będzie inspiracją do przedstawiania hitu tej wiosny czyli koloru pomarańczowego we wnętrzach.

POMARAŃCZ

Jak Wam się podoba ten kolor? Póki co mnie osobiście drażni. Ale może się do niego przekonam. Zastanawiałam się czy mam w domu choć jeden dodatek w tym kolorze i oprócz ściereczki kuchennej nie znalazłam niczego.  Na zdjęciu widać jak bardzo można ożywić wnętrze za pomocą tego koloru. Pomarańczowe fotele idealnie prezentują się na tle białej szafy i świetnie współgrają z dodatkami w równie modnych tej wiosny kolorach : żółtym (miska, kwiaty, poduszka, zasłony...), koralowym (poduszka i siedzisko pod oknem) oraz różowym (dywan).

Źródło:

W salonie poniżej kolor pomarańczowy występuje w mniejszym natężeniu bo zaledwie w kilku dodatkach i walczy o dominację z soczystą czerwienią a wszystko to na tle ścian, podług i mebli w kolorze białym. Zastosowanie mocnych akcentów kolorystycznych w tym wnętrzu było koniecznością. Pytanie tylko czy akurat w tym zestawieniu.

Wszelkie odcienie koloru pomarańczowego były bardzo popularne w dekoracji wnętrz secesyjnych i art déco, a potem w latach 60. XX wieku teraz wracają do łask.

W jadalni zaprezentowanej poniżej zestawiono ze sobą dwie barwy: kolor mandarynki z ożywczą barwą błękitu. Dzięki użytym motywom i czarnym ramkom nadano temu wnętrzu charakter orientalny. Wokół stołu ustawiono cztery krzesła fretwork-back chairs, które zachwycają bogactwem ażurów w typowo geometrycznej formie.

Na zdjęciu poniżej zastosowano połączenia różnych odcieni zieleni z intensywną barwą pomarańczową.

Źródło:

Przepiękna sypialnia w której zastosowano najnowsze trendy tej wiosny.

http://www.familycircle.com/

Spójrzcie na tę narzutę. Mnie osobiście niezwykle przypomina motywy, które można obecnie zobaczyć na witrynach sklepowych. Choćby na kolekcję H&M:

Mnie osobiście ta kolorystyka bardzo przypadła do gustu i bluzeczka z podobnymi motywami wisi już u mnie w szafie. Jakoś łatwiej mi zaakceptować te barwy w modzie niż we wnętrzach, ale na taką kapę też bym się skusiła.Prezentuje się wspaniale w połączeniu z pastelową zielenią i zagłówkiem  w kolorze brzoskwiniowego szampana.

Poniżej zdecydowanie subtelniejsze połączenie barw. Tym razem główną rolę odgrywają tu pastelowe brzoskwiniowe ściany, które stanowią tło do wyeksponowania dosyć mrocznego obrazu. Zastanawia mnie tylko rola tych poduszek pod stołem.

źródło:

Kolejne inspiracje jakie znalazłam nie są na pewno delikatne. Choćby zdjęcie poniżej. Jest tak rozpraszające, że trudno skupić wzrok na jednym motywie. Typowy wnętrzarski galimatias. Wzorzysta tapeta, kanapa w soczystym kolorze pomarańczowym, lustrzana dekoracja ścienna...nie do mnie to nie trafia. Zbyt intensywne uderzenie barw. Autorką wnętrza jest Meg Braff.

O wiele bardziej przemawia do mnie zestawienie szarości z odcieniami pomarańczy.

źródło:

W sypialni poniżej pomarańcz kontrastuje z niebieskim. Dodatkowo wprowadzono tu kolor czekoladowy na tle którego pomarańcz jest jeszcze bardziej wyrazisty. Ten kolorystyczny misz - masz zupełnie do mnie nie trafia. Dziwne lustro, dziwna roleta, turkusowa kanapa, kraciaste poduszki, wzorzysta wykładzina, czekoladowa ściana, biały sufit....tym elementom mówimy nie. ładnie prezentuje się za to łóżko, zagłówek, czyli błękit pomieszany z pomarańczą.

Kolor pomarańczowy w salonie podobno sprzyja zabawie i spotkaniom towarzyskim.

Kącik urządzony trochę w stylu lat 60. Co mnie szczególnie urzekło w tej stylizacji to lampy i krzesła. Na komodzie stoi Viko Table Lamp, dostępna tutaj. Długo szukałam lampy wiszącej nad stołem a okazało się że mamy tu do czynienia z klasyką designu. Jest to Panton Flower Pot  zaprojektowana w 1968 przez Vernera Panto. Lampa występuje w 13 kolorach i jak na klasykę designu przystało trzeba za nią słono zapłacić – 990zł jedna. Chętnych zapraszam tutaj.

źródło:

Krzesła toJam Dining Chair do kupienia tutaj w cenie £129.

Z kolei tapeta pochodzi z kolekcji Avalon stworzonej przez Thibaut i jest dostępna tutaj. Zobaczcie jak prezentuje się w nieco innej stylizacji jadalni:

źródło:

To może być typowa sypialnia nastolatka. Nowocześnie i z pomysłem choć zdecydowanie nie dla mnie. Myślę, że bardziej dla panów niż pań, jako alternatywa do ciemnych kolorów, często przez nich wybieranych we wnętrzach. Geometryczne kształty i minimalizm to to co im się spodoba.

Pralnia w kolorze orange? Czemu nie? Już wcześniej zauważyliśmy jak ten kolor świetnie sprawdza się w połączeniu z bielą. Fajnie, ożywczo, pomysłowo.

źródło:

Biuro z elementami pomarańczowymi. Dla mnie strzał w dziesiątkę. Takie zestawie podoba mi się najbardziej. Mix postarzanych mebli a`la styl skandynawski w połączeniu z akcentami pomarańczowymi. Dodatkowym atutem wyboru koloru jest to, że pomarańcz w pokoju do pracy podobno zwiększa kreatywność i wzmaga koncentrację.

źródło:

Już wcześniej widzieliśmy już jedno wnętrze zaprojektowane przez Meg Braff. Tym razem zajrzyjmy do stworzonego przez nią brzoskwiniowego salonu. Trzeba przyznać, że jest niezwykle kobiecy.

źródło:

A na sam koniec wisienka (czy jak mówi Czesław “wiśniówka”) na torcie, czyli klimat loftowy. Do surowych wnętrz idealnie pasuje takie uderzenie kolorem. Bezbłędnie nadaje wnętrzu charakteru. Akcenty pomarańczowe na tle tak popularnych w stylu poindustrialnym szarości.

Podobno kolor pomarańczowy często stosowany jest w restauracjach bo pobudza apetyt. Ciekawe czy osoba odpowiedzialna za aranżację tej kuchni o tym wiedziała? Myślę sobie, że z tym odziaływaniem kolorów na naszą psychikę jest bardzo różnie i często są to doznania bardzo subiektywne.

Pokój dziecięcy również możemy urządzić w modnej w tym sezonie pomarańczy. Oto kilka propozycji:

źródło:

Pierwsza propozycja jest zdecydowanie dziewczęca. Pomarańcz połączony z pastelowym różem nie wyda się tak banalny jak sam róż i sprawi, że pokój nabierze wyrazistości.

W drugiej propozycji mamy do czynienia z kompletem mebli w kolorze pomarańczowym zaprezentowanym na tle białych ścian. Mam wrażenie, że czegoś tu brakuje i że nie jest to do końca przemyślana propozycja.

źródło:

W kolejnym pokoiku mam połączenie kilku dodatków w kolorze z pomarańczy z błękitem. Jest to zestawienie sprawdzone i bezpieczne. Skąd te zamiłowanie mam do koloru pomarańczowego? Podobno  dodaje on energii, sprzyja pozytywnym emocjom i pobudza inteligencję dziecka a dzieci przebywające w jego otoczeniu są otwarte i towarzyskie. Podobno...

Patrząc na to wszystko, ze zdrowego punktu widzenia, to nie wydaje Wam się, że może on być za bardzo pobudzający? Każdy rodzic marzy o spokojnym dziecku a nie rozdrażnionym i zmęczonym otoczeniem. Dlatego chyba nie warto przesadzać z intensywnością kolorystyki, wszak niemowlak przez pierwszy okres po urodzeniu rozróżnia tylko podstawowe barwy: biel i czerń.

źródło:

W ostatnim wnętrzu kolor pomarańczowy stanowi fajny dodatek do ścian w kolorze morskim.

źródło:

CYTRYNOWY ŻÓŁTY

Kolejny modny kolor tej wiosny. Znów przejrzałam dodatki w moim domu i znów nie znalazłam niczego żółtego. W mojej szafie też nie zagości bo jako blondynka nie wyglądam w nim tak dobrze jakbym chciała...raczej jakbym na coś chorowała! Jednak nie skreślam go tak zupełnie na wstępie. W końcu to jeden z podstawowych kolorów w stylu prowansalskim, który tak lubię.

W pierwszej stylizacji możemy zaobserwować jak można zastosować color - block we wnętrzach. Bardzo odważne połączenie barw: żółtej i głębokiego błękitu sprawia, że obok tego salonu nie można przejść obojętnie. Wnętrze to stworzyła AnnBritt Wallmen. Jest krzykliwe, wyraziste, ale też na swój sposób piękne.

Źródło:

Jaki jest ten żółty i co sprawia, że ludzie tak chętnie go wybierają jako kolor ścian? Przypomnijcie sobie czasy kiedy w sklepach z farbami było dostępne tylko kilka barw. Jaki kolor wtedy najczęściej gościł w domach? Kto z nas nie mieszkał nigdy w pokoju o ścianach w tym kolorze?

Jest optymistyczny, rozświetla wnętrze, jest zdecydowanie cieplejszy od bieli a umiejętnie użyty jest wspaniałym tłem do wielu kompozycji. Jeśli oczywiście chcemy, żeby był tłem, bo może też grać główną rolę i stanowić niezły zastrzyk energii.

W przeciwieństwie do pierwszej propozycji teraz pokażę kilka rozmytych barw.

Zacznijmy od wnętrza typowo pałacowego zaproponowanego przez Davida Hicksa.W klasyczne wnętrza wpleciono kilka elementów w kolorze żółtym, między innymi zupełnie nie pałacową kanapę. Jest to stylizacja zaproponowana przez niego w latach 70 – tych.

Źródło

Propozycja zaprezentowana przez Wendi Young to wnętrze typowego nadmorskiego kalifornijskiego domu z piękną piaskową sypialnią.

http://www.wendiyoung.com/

Żółty doskonale sprawdza się jako dodatek do bieli i kremów.

źródło:

I ponownie w swojej pastelowej odsłonie. W takim wariancie jest to wyjątkowo bezpieczne użycie tego koloru.

Zdecydowanie odważniejsze jest użycie go w postaci wzorzystej tapety z kolekcji  Farrow&Ball a w połączeniu z błękitną pościelą na łóżku prezentuje się niezwykle korzystnie. A za całość kompozycji odpowiada David Anger.

źródło:

Żółty & szary.Zestawieniem barw które mi najbardziej odpowiada to użycie koloru żółtego jako dopełnienia szarości. We wnętrzu poniżej wprowadzono jeszcze jeden mocny kolor jakim jest fiolet. Pomimo użycia intensywnych barw w tym zestawieniu są one ujarzmione.

źródło:

W wersji nr 2 bardziej nowocześnie. Tak, szary jako kolor neutralny stanowi idealne tło dla koloru żółtego. Świetnie sprawdził się w tym wnętrzu kamień, dzięki któremu ściana z telewizorem nie jest nudna a w pierwszej kolejności przyciąga wzrok.

źródło:

Świetne poduszki. Zastosowanie różnych faktur materiałów i zestawienie żółtego i szarego świetnie ożywiło kompozycję.

źródło:

I znów powiew delikatności. Barwy są przygaszone, stonowane, i ładnie komponują się z drewnianymi elementami.

źródło::

Niezwykle dziwne wnętrze stworzone przez Jill Crawford. Co robią w nim te ptaki, konie, słonie i żółw? Kanapa wygląda jakby była bardzo malutka. Stolik ma paskudne nogi i do tego jeszcze ten włochacz. Oj nie podoba mi się to. Całkowicie zaburzone proporcje. W sumie najładniejszy jest obraz ale wydaje się za malutki, gubi się w tapecie i jest powieszony za nisko.

źródło 

Co zrobić jeśli nie chcemy mieć całej ściany w tapecie a pragniemy kolorowego wnętrza? Wystarczy położyć ją na części ściany i wziąć ją w ramkę. Mnie od razu nasuwa się porównanie z pałacowymi wnętrzami i gobelinami wiszącymi na ścianach. W tej stylizacji jednak najbardziej urzekła mnie nie tapeta a kanapa. Jest naprawdę bardzo zgrabna.

źródło

Niby tylko kilka elementów w kolorze żółtym a popatrzcie jak przytulnie się zrobiło.

źródło:

Domowe biuro, ale w kobiecym stylu. Jeśli wierzyć charakterystyce tego koloru to jest on wprost stworzony do biura. Podobno ma on następujące właściwości: wpływa na dobre zapamiętywanie, jasność i trafność sądów, jest pomocny w nauce, sprzyja także dobrej organizacji pracy oraz podejmowaniu decyzji. Ciekawe jak kolor może wpłynąć nasze życie...taaa.

Źródło:

Heksagonalna tapeta od Davida Hicks’a to rozwiązanie dla odważnych i dla tych lubiących stylizacje lat 70.

źródło:

Tym razem na tle złotej tapety mamy dwa wyraziste żółte akcenty...lampę i cytryny.

źródło:

Color pops– energetyczny zastrzyk koloru w neutralnych przestrzeniach. W stonowanym salonie poniżej jest nim żółty fotel. Po raz kolejny mamy potwierdzenie jak świetnie sprawdza się żółty w połączeniu z czernią.

źródło

Zarówno puff, poduszki jak i obrazek pochodzą ze sklepu Olive&Joy.

źródło

Fajne bo polskie. Tym razem w natarciu stołek Oskara Zięty w fantastycznym żółtym kolorze. Stołek PLOPP Oskara Zięty jest dostępny tutaj za 1250zł.

źródło:

Żółta kanapa w natarciu. Popatrzmy jak jeden element w mocnym kolorze buduje całe wnętrze. Tym razem jest to element nie mały i mocno dominujący.

źródło:

Albert Hadley prezentuje drugą wersję kanapy w intensywnym żółtym kolorze. Przez zastosowanie ciemnej podłogi jest to wnętrze jest nieco mroczne. Co ciekawe nie jest to wnętrze współczesne. Jest to oryginalne wnętrze z lat 80-tych. Uważano, że Albert Hadley zawsze wybiegał na przód w swoich kompozycjach przestrzeni. Tak się akurat stało że 30 marca 2012 odszedł on z tego świata. Niech zostanie on w naszej pamięci.

źródło:

Przy okazji tego zdjęcia zainteresowała mnie wyjątkowo  trzykolorowa lampa. Znalazłam tylko coś takiego:

floor lamp by Lightolier

Obraz wiszący na ścianie jest autorstwa Aleksandra Libermana.

Zajrzyjmy jeszcze do legendarnego apartamentu Alberta Hadley’a w Nowym Yorku. Zwróćcie uwagę na ten niezwykły sufit. Te niewielkie wnętrze usytuowane w centrum  Manhattanu traktowane było jako pied-à-terre (czyli mieszkanie tymczasowe). Więcej o apartamencie można poczytać tutaj.

źródło:

Romantyczne wnętrze z ostrym akcentem w postaci żółtej kanapy? Tylko że na tle tych kobiecych bibelotów, jasnych szarości i bieli kanapa nie robi wcale takiego piorunującego wrażenia.

źródło:

A na deser color pops dwa fotele...w jednym z najbardziej optymistycznych połączeń kolorystycznych: żółtym i niebieskim. Podobne fotele zaliczane są do rodziny Porter Chairs,tutaj w nieco odmłodzonej wersji.

źródło: Elle Decoration nr 73, kwiecień/maj 2010

W wiejskiej chacie. Żółto, ale jak dla mnie bez gustu. Na pewno nie chciałabym mieszkać w takim wnętrzu. Pokazuję je bo, można by pomyśleć, że żółty pastelowy to kolor dobry do każdego wnętrza.

źródło:

Żółty sufit. Jakoś wyjątkowo mnie drażni ten kolor we wnętrzach rustykalnych, lub jak poprzednio cottage.

źródło:

Żółta kuchnia tradycyjna? Sama się na taką zdecydowałam więc właściwie powinnam się powstrzymać od komentarza. Mnie się podoba, mimo że została przewałkowana na wiele sposobów... trafiła do wielu polskich domów, ale jak pokazuje reklama jednego z banków nadaje się już do wymiany a jej właścicielka jest już tak zdesperowana że jest w stanie zamknąć w niej kota i psa doprowadzając do jej zdemolowania.

źródło:

Nowoczesna żółta kuchnia to co innego.  Wnętrze to daje niezły zastrzyk energii. Naprawdę fajna mała przestrzeń: kilka szafek, mała lodówka, krzesło – funkcjonalnie i przestronnie.

źródło:

I na koniec przeglądu kuchennego prześliczny pastelowy kredens.

źródło:

Podobnie jak w przypadku koloru pomarańczowego na koniec zostawiła inspiracje w stylu poindustrialnym. Biały loft w którym przewijają się nieliczne elementy w kolorze żółtym w San Antonio. Dekoracją salonu jest np. żółty kwadrat.

Znamy już tę lampę stąd, ale trochę w innej formie. Jeśli ktoś pragnie dekoracji w postaci takich uroczych króliczków powinien poszukać tutaj.

Jak patrzę na te wnętrza nasuwają mi się naprawdę poetyckie skojarzenia. Żółte akcenty są jak krople bursztynów zanurzone w morzu bieli To tylko świadczy o tym jak inspirujące są te wnętrza. Dla niektórych będą zbyt sterylne i będą się w nich źle czuli. Na mnie wpływają pozytywnie, kreatywnie, czuję że staję się open-minded.

http://www.decoholic.org/white-modern-loft-with-yellow-accent/

1. ROXÖ krzesło, żółty 79,99 PLN

2. SKOJIG Lampa wisząca, żółty 69,99 PLN

3. SOLSTRÅLE Wazon, żółty 19,99 PLN

4. MAMMUT Stołek dziecięcy, jasnożółty 19,99 PLN

5. KVART Lampa biurkowa, żółty 29,99 PLN

6. GRANAT Poduszka, żółty 9,99 PLN

7. KLIPPAN Sofa dwuosobowa, Leaby żółty 699,99 PLN

8. IKEA PS VÅGÖ Fotel, żółty 79,99 PLN

Tradycyjnie na koniec pokój dziecięcy:

Pierwsza propozycja szaro - żółta. Moim zdaniem pokój bardzo fajny z punktu widzenia noworodka. Kontrasty barw, pasy, wyraziste elementy a wszystko tak dobrane, że zarówno mama jak i maluch będą w takim wnętrzu czuli się komfortowo. Przez pierwszy czas maluszek będzie skupiał wzrok na czarnych kropkach wychodzących ze ściany. I jest to rozwiązanie dużo bardziej dla niego pożyteczne niż pastelowa karuzela zamontowana na łóżeczku.

Źródło:

A propos pastelowej karuzeli... tak...ten pokój jest miły dla oka...ale rodzica.

źródło:

Wyobrażacie sobie pokój dziecięcy w kolorach żółto – czarnym? Z jedną ścianą pomalowaną na czarno? Nie? Oto zdjęcie, które udowadnia że można. Tylko po co? Pasy żółto białe, które w pierwszej kompozycji mogliśmy podziwiać na ścianie teraz znajdują się na suficie z którego zwisają czarne elementy mające przyciągać wzrok malucha. Bez względu czy malec spojrzy w górę czy w dół (na podłodze również zastosowano kontrastowe elementy) jego zmysł wzroku będzie się rozwijał.

źródło:

To mnie naprawdę zaskoczyło. Można stworzyć pokój dziecięcy na naprawdę niedużej powierzchni! Coś dla tych co nie mają domu a jedynie niewielką przestrzeń przeznaczoną dla dziecka...czyli coś dla mnie i to co mnie czeka w przyszłości

źródło:

Nie mogłam się wręcz powstrzymać jak zobaczyłam te zdjęcia. Tym razem już bez teorii dotyczącej stylu folk, która została przedstawiona tutaj a czysta praktyka.

No bo jak można się powstrzymać jeśli zobaczy się biuro urządzone w stylu folk. Na pewno moja wyobraźnia została poszerzona o kolejny level. A wszystko za sprawą wspaniałych zdjęć Jordi Canosa.

Co to za niezwykły dom w którym pałacowe podłogi, stare drewniane stropy, łączone są z niezwykle kolorowymi ornamentami w stylu folk?

Ale to nie koniec misz maszu bo wszędzie dostrzec też można zamiłowanie właścicieli do dzikich zwierząt. I jak to wszystko ze sobą gra?

Pierwsza sypialnia już w delikatniejszym, pastelowym ujęciu.

W drugiej, już nieco bardziej zaznaczony element folkowy, za pomocą poduszek, talerzy wiszących na ścianie. Oczywiście pojawia się też wszędobylska Ikea z lampą . Czy współczesny dom może zostać urządzony bez choćby jednego sprzętu z Ikea? Szukam śmiałka, który z czystym sumieniem może powiedzieć, że w jego domu nie ma ani jednej rzeczy z tego sklepu. Oczywiście liczą się też sprzęty kuchenne jak np. łyżeczki, talerzyki ogólnie cały asortyment będący w sprzedaży. A może istnieje osoba która ze względów ideologicznych wystrzega się tych przedmiotów jak ognia?

A co tym razem wróżka?

Jeleń na rykowisku w stylu folk?

Źródło:

Spacerując wirtualnie po wnętrzach tego domu zapragnęłam dowiedzieć się czegoś o jego właścicielach. Kim są czym się interesują i co to za dom został przekształcony w coś tak bajkowego. I co się okazało? Że ten niezwykle kolorowy świat stworzony między innymi za pomocą wielobarwnych tapet to propozycja firmy Coordonne na rok 2012. Tapety zaprojektowała Catalina Estrada. I no cóż...

poczułam się trochę rozczarowana..

Rozpisuję się, zgaduję, dociekam kim są właściciele wyżej zaprezentowanych wnętrz a tu się okazuje, że nie kryje się za tym żadna niezwykła historia i że jest to po prostu najzwyklejszy firmowy show room. I dałam się nabrać.

Ostatnio w wakacyjnym rozleniwieniu sięgnęłam po serial Lipstick Jungle, czyli w polskim tłumaczeniu “Szminka w wielkim mieście”. Ale nie o samym serialu będę się tu rozwodzić a o pewnym elemencie scenografii, który przykuł moją uwagę i za każdym razem jak pojawia się na ekranie jest obiektem moich westchnień. Chodzi mi o ...kubek.

Kubek w którym bohaterki piją kawę. Złoty kubek.

Zapragnęłam taki mieć. Po długich poszukiwaniach okazało się, że nie jest on łatwy do dostania a w polskich sklepach jest to niemożliwe. Znalazłam taki tutaj.

Okazało się, że jest to kubek glamour w stylu lata 80. Jest trochę niższy, ale przynajmniej ma ten odcień. W polskich sklepach znalazłam tylko to:

Nie jest to ten kolor niestety. Gdyby ktoś się jednak skusił to może go kupić tutaj.

Ponieważ moja córeczka skończyła 2 miesiące postanowiłam zaopatrzyć ją w jakieś edukacyjne gadżety. Mój wybór padł na pierwszą książeczkę dla mojego dziecka. I utonęłam w morzu mniej lub bardziej udanych produktów. Zobaczcie co znalazłam. I na czym w końcu się skończyło.

Na początku wpadłam na pomysł kupienia tej dwustronnej książeczki.

KSIĄŻECZKA TINY LOVE:

Cena z allegro: 42,50zł

Rozsądek jednak zwyciężył i stwierdziłam, że nie wydam na książeczkę dla malucha ponad 40 zł. Jej niewątpliwą zaletą jest możliwość powieszenia na łóżeczku, oraz kolorystyka. O ile większość miękkich, materiałowych książeczek posiada pierwszą cechę to trudno znaleźć takie, które spełniają też drugą. Fajne w niej jest to, że na pierwszy okres rozwoju dziecka (0-3 miesiące) mamy czarno-biało-czerwone obrazki a na trochę późniejszy (3-6 miesięcy) wielobarwne. Kiedy postawimy ją przed maluchem leżącym na brzuszku może uda nam się uda skłonić go do podniesienia główki.

Gdyby nie cena na pewno bym się na taką książeczkę skusiła.

Następnie będąc w Smyku zainteresowałam się czarno-białą serią książeczek dla niemowląt:

OCZAMI MALUSZKA:

Na stronie sklepu wyczytałam to o czym już wcześniej  pisałam: “Noworodek widzi na odległość 20-30 cm i to niezbyt wyraźnie, jak przez zamarzniętą szybę.(...)Niemowlęta lubią proste wzory, duże rozmiary i wyraźnie zaznaczone kontury dzięki kontrastowym barwom.”

Książeczki mają stymulować rozwój dziecka już od pierwszych miesięcy życia. Są one przeznaczone dla maluchów od pierwszego do szóstego miesiąca życia. Miałam ją kupić na prezent na dzień dziecka, ale po krótkim zastanowieniu zrezygnowałam. Książeczka jest twarda i ma 12 stron, za które płacimy ok. 20zł. Kiedy miałam ją już w koszyku przypomniały mi się słowa położnej ze szkoły rodzenia: wystarczy wydrukować maluszkowi obrazki w kontrastowych barwach i rozwiesić na łóżeczku. W internecie łatwo znaleźć czarno -białe obrazki. Czy więc warto kupić taką książeczkę?

Cena z kidy.pl : 19,90zł

Na koniec podaję linka do strony, gdzie w formacie pdf można pobrać kontrastowe czarno-białe obrazki. Wystarczy wydrukować i powiesić na łóżeczku. Obrazki znajdziecie tutaj.

I to tyle jeśli chodzi o moje poszukiwania edukacyjnych gadżetów dla mojego malucha. Pozostałe produkty znalazłam przy okazji pisania tego posta.

Trochę tańsze rozwiązanie:

KSIĄŻECZKA CANPOL:

Cena z allegro : 13,60zł

Książeczka piszczy, grzechocze, szeleści i cieszy kolorami. Dość monotonnymi kolorami, które najmłodszym maluchom się nie spodobają. Nie można jej też rozłożyć i zawiesić na łóżeczku, ale za to można ją doczepić do wózka i zabrać na spacer. Niewątpliwą zaletą jest cena.

W podobnym stylu jak książeczka “Oczkami maluszka”:

SOKOLE OCZKA

Cena z kidy.pl: 24,99 zł

To właściwie nie jest książeczka a plansze mające stymulować rozwój wzroku maluszka. W opisie na kidy.pl znalazłam taki opis:

“Prezentujemy jednocześnie 3 plasze rozpoczynając od obrazków z numerami 1 2 3 w pierwszych dwóch tygodniach życia. Następnie co tydzień wprowadzamy nową planszę z kolejnym numerkiem zastępując ją pierwszym z listy, a mianowicie trzeci tydzień obrazki z numerami 2 3 4, czwarty tydzień 2 4 5 itd

Drugi etap edukacji obejmuje niemowlęta po 6. miesiącu życia uczy przez dźwiękowe i obrazkowe animacje na DVD wyświetlane na ekranie.

Prezentowane animacje są łagodne i bezpieczne dla dziecka, obserwując zmieniające się obrazy maluch uczy się koncentacji uwagi, zauważa kolory, kształty, a dzięki zaangażowaniu rodzica i wspólnemu oglądaniu bawi się i poznaje świat.”

Czy jednak bez tej dwu stopniowej stymulacji nasz maluch będzie się gorzej rozwijał. Trochę kojarzy mi się z fabryką małych geniuszy  Potem już tylko przedszkole gdzie nauczy się 5 języków obcych jednocześnie, chemii, fizyki i Bóg wie jeszcze czego, i zapamięta, że dzieciństwo = nauka.

Zestaw składa się z 20 plansz i 20 animacji.

A teraz kilka publikacji wydawnictwa Dwie siostry. Przyznam, że naprawdę godnych polecenia.

KSIĘGA DŹWIĘKÓW

Książeczka dla najmłodszych zachęcająca do wydawania z dzieckiem dźwięków. Pomysł dobry, ale cena nieadekwatna. Być może na cenę wpływa to, że autorka/ilustratorka nie pochodzi z Polski - Soledad Bravi.

Cena: 29,90zł

Tej samej autorki i w tej samej cenie można zaopatrzyć się w Minibiblię.

Cena: 29,90zł

Tym razem na ponad 100 stronach możemy podziwiać z dzieckiem najważniejsze biblijne motywy. Pomysł o tyle ciekawy, że oryginalny i nie sądzę żeby na polskim rynku powstała podobna publikacja. Obrazki są proste a tekstu jest niewiele więc za resztę odpowiedzialni są rodzice. Trzeba się wykazać niezłą znajomością Biblii i ciekawą narracją, aby nie zgasić rozbudzonego zainteresowania.

źródło:

KSIĄŻECZKA MANHATAN TOY

Książeczka naprawdę śliczna i wielofunkcyjna. Dziecko może bawić się nią na wiele sposobów: otwierać, pociągać, przeglądać się w lusterku. Wszystko pięknie tylko dlaczego kosztuje prawie 60zł?

Cena z http://smoczek-sklep.pl: 59zł

FACES Johna Fordhama

To podobno światowy bestseller. Mamy lusterko i mamy podpisane obrazki twarzy. Dziecko może poznać zarówno swoją twarz jak i swoich bliskich. Nie od dziś wiadomo, ze proste pomysły są najlepsze.

Cena z allegro: 29,90zł

Ostatnia książeczką na którą zwróciłam uwagę jest:

First Cot Book

Cena z weltbild.pl: 17,50zł!

Zwróciłam uwagę bo mamy na jednym forum bardzo ją chwaliły. Podobnie jak pierwsza prezentowana przeze mnie książeczka, ta też może spokojnie pełnić funkcję ochraniacza na łóżko. Jest w kontrastowych kolorach i posiada bardzo przydatne lusterko. Super jest też cena – poniżej 20 zł.

Zakochałam się po prostu w zdjęciach książeczki zrobionej własnoręcznie przez Shelley Wallace:   

At the ZOO

źródło:

On the FARM

źródło:

NATIVITY

źródło:

Let’s Bake Cupcakes

źródło:

Książeczki zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie. Są miękkie, kolorowe i naprawdę śliczne. Można zrobić książeczkę na każdy temat. Wyobraźcie sobie, że chcecie wytłumaczyć dziecku jakieś zagadnienie. Nic prostszego: zrób książeczkę!

Postanowiłam zrobić dla córeczki Quiet Book samodzielnie. Kupiłam w empiku kilka arkuszy filcu i oto co moja pociecha widzi z przewijaka.

Nawet nie wiecie jak bardzo jest nimi zainteresowana. Na razie zrobiłam obrazki w podstawowych kolorach bo  jak wiecie na początku maluch interesują się i zwracają uwagę właśnie na takie.

Jednego jestem pewna, że dopiero później będę miała prawdziwy problem ze znalezieniem odpowiedniej książeczki dla mojej pociechy. Wiele mam jak np. autorka bloga mama ma oko poświęca naprawdę wiele czasu, żeby znaleźć odpowiednią lekturę. Całe szczęście początki mam zabezpieczone bo jestem dumną posiadaczką (zachowanych z mojego dzieciństwa) kompletu książeczek “poczytaj mi mamo”!

I dzięki Bogu! Ostatnio realizując zasadę, czytania małej od samego początku, sięgnęłam po jedną z książeczek na których ja dorastałam i mimo, że była napisana w tonie propagandy PRL-owskiej i być może dzięki hormonom po ciążowym spłakałam się nad nią jak bóbr. Wiem to trochę dziwne. Chciałam Wam tylko napisać, że pomimo upływu lat książeczki te tak samo mnie cieszą jak i wzruszają.

Biorąc do ręki współczesne publikacje nie zawsze można liczyć na to samo. Trzeba uważnie dobierać lekturę dla swoich pociech. Niektóre nie stronią od brutalności. Rozumiem misję oswajania maluchów z brutalnością otaczającego świata, ale można robić to w bardziej wysublimowany sposób. Trafiły w moje ręce dwie książeczki  z wydawanej kiedyś przez Gazetę kolekcji miesięcznika Dziecko: Czerwony kapturek i Czterej muzykanci z Bremy. Klasyczne bajki opowiedziane w nowy sposób. I być może ten właśnie sposób nie bardzo przypadł mi do gustu: “Pewien osioł przez całe lata dźwigał ciężkie worki, marząc o spokojnej starości. Kiedy się jednak zestarzał – a tym samym stracił siły – jego pan, zamiast wysłać zwierzę na zasłużoną emeryturę, zaczął przemyśliwać, czy nie dałoby się przerobić na pyszne kiełbaski”(Czterej muzykanci z Bremy, opowiedział Grzegorz Kasdepke, str7). No cóż, znów pewnie hormony uderzyły mi do głowy, ale bajka zniesmaczyła mnie i skłoniła do refleksji czy od samego początku będę chciała wprowadzać dziecko w ten świat w którym z miłych zwierzątek robi się kiełbaski a na starość nie można żyć w godnych warunkach.  Dlatego cieszę się, że przeczytałam tą bajkę teraz póki mała jeszcze nic nie rozumie.

Lato to sezon na odważne kolory. Wiosną mieliśmy wybór, albo pastele, albo zdecydowane kolory. Latem jest inaczej. Ma być odważnie, ostro i zdecydowanie. Jeśli postawiliśmy wiosną na kolor żółty to w dalszym ciągu jesteśmy modne.

źródło:

We wnętrzach ten kolor naprawdę święci triumfy. Oto co wygrzebałam w czerwcowym miesięczniku “Cztery kąty” (nr.6, str 42-45):

Fantastyczne połączenia koloru żółtego z czarnym urozmaicone wzorami pepitki , oraz szachownicy.

“Eksperci” modowi donoszą żebyśmy nie przyzwyczajali się jednak za bardzo do tych ostrych barw – szczególnie w neonowych odcieniach, gdyż na jesieni wcale nam się one nie przydadzą. Inni mówią, że te kolory jeszcze powrócą.

KOBALT

To mocny kolor. Zacznijmy delikatnie od pastelowego wnętrza z niewielkimi akcentami w tym kolorze. Przede wszystkim zwróćcie uwagę na zasłony kremowy brzoskwiniowy i kobalt. Naprawdę fajne połączenie.

źródło:

Trzeba uważać żeby nie przesadzić z ilością tego koloru we wnętrzu. Na tle białym prezentuje się naprawdę godnie i przede wszystkim oryginalnie, bo nie spotyka się go tak często w wystrojach wnętrz.

źródło:

Znów błękitno - kobaltowa kanapa, ale w nieco bardziej wyblakłej wersji. Aranżacja stonowana przez jasne szarości i beże. Dzięki wykorzystaniu dużego okna do odbicia światła w wiszącym na ścianie lustrze, całe wnętrze jest bardzo jasne. Mimo, że kanapa jest w “ciężkim” kolorze całe wnętrz wydaje się lekkie. Efekt potęgują też przeszklone meble.

źródło:

Wspaniała jadalnia ze stołem w kolorze kobaltowym. Jeden mały element a jaki efekt. Przy okazji posta o kolorach wiosny pisałam już o Color pops, czyli  energetycznym zastrzyku koloru w spokojnych wnętrzach. Stylizacja poniżej to właśnie kwintesencja tego manewru.

źródło:

Kuchnia

Tym razem color pops w kuchni. Świetnie wygląda kobaltowa kuchnia wśród białych szafek i płytek.

źródło:

A teraz odwrotna sytuacja. Jasne meble, czarna kuchenka i kobaltowe ściany. Całe szczęście przytłaczający efekt niwelowany jest przez białą boazerię. A co tu robi to lustro?

źródło:

Pozostając w klimatach kuchennych, tym razem na jednej ścianie położono tapetę imitującą cegły w kolorze kobaltu. Efekt potęgują też biało - granatowe poduszki na krzesła.

źródło:

Dopełnieniem kuchennych klimatów będzie KitchenAid w kolorze kobaltowym:

Meble w obiciach w kolorze kobaltu, który ładnie współgra z jasnym drewnem. Wszystko na białym tle plus duże okno i bardzo lekki żyrandol i kompozycja gotowa.

 źródło:

Piękna gablotka w stylu francuskim z kobaltowym wnętrzem.

źródło:

Sypialnia

Zajrzyjmy do sypialni. Najprostszym rozwiązaniem jest pościel w kolorze kobaltu. Dodatkowym atutem jest jej faktura. Falbanki sprawiają, że sypialnia nie ma efektu ciężkości i  zdecydowanie ją rozweselają.

źródło:

Salon

Zacznijmy od mocnego uderzenia. W salonie poniżej zastosowano typowycolor – block, czyli odważne połączenie kolorów: kobaltowego i różowego. Trochę jak w głębinie morskiej: ciemna morska toń w której pływają białe i różowe rybki...dobra poniosło mnie. Pokój wydaje się mały i tylko duże okna ratują przed przytłaczającym nastrojem. A co począć o zmierzchu?

Tym razem mroczna toń połączyła się z biała ścianą a salon zalała fala różowych dodatków.

źródło:

Wnętrze w stylu boho z kobaltowymi ścianami i obrazem przypominającym mi jajko sadzone. Zdaje się, że ściany obite są materiałem. Na aksamitnej kanapie pojawiły się poduszki z zdobionej tradycyjnie tkanin – ikat. Zebra na podłodze to tak typowe dla boho nawiązanie do etno.

źródło:

Coś mi się wydaje, że boho lubi kobalt a kobat lubi boho, bo znów wyszperałam w necie wnętrze typowe dla stylu boho. Trochę bardziej eleganckie, ale jak najbardziej pasujące do cyganerii.

źródło:

Piękne boazeria szarego drewna daje niesamowity charakter wnętrzu poniżej. Kobaltowa kanapa oraz krzesło idealnie się w to wnętrze wpasowują.

Wspaniałym uzupełnieniem, nietypowego i naprawdę robiącego duże wrażenie, obrazu mogą być meble w kolorze kobaltowym.  Do aksamitnego obicia idealnie pasują błyszczące, stalowe oparcia.

źródło:

Kobalt pasuje też do wnętrz glamour. Ciemne, tajemnicze, eleganckie, kobiece - takie są te wnętrza. Ciemność rozjaśnia kryształowy błysk.

źródło:

Jeśli sięgniemy po białe meble, kobalt sprawdzi się też w biurze. Ciemno niebieskie ściany są fajnym tłem do zamieszczania różnych informacji.

źródło:

Kolekcja Ikea– niestety niedostępna jeszcze w Polsce.  Mam nadzieję, że Polska Ikea szykuje nam niespodziankę w jesiennym katalogu. Kolekcja nawiązuje do światowych trendów, czyli wykorzystania materiałów tradycyjnie zdobionych. Poduszki uszyte są z materiałów nawiązujących do techniki zdobienia jaką jest ikat. Niedługo napiszę o tej metodzie coś więcej więc dziś nie będę wyjaśniać na czym polega. Kolekcja Ikei łączy dwa trendy modę na kolor kobaltu i modę na etniczne zdobienie. Brawo!

Piękne kolory, piękne materiały przypominające trochę mozaikę z greckiej wyspy. Wspaniała stylizacja letnia. Czemu niedostępna u nas?

źródło:

Na koniec piękne wnętrze w letniej aranżacji i oczywiście w kolorze blue. Czemu znów mi się kojarzy z greckim domem? Może przez dywanik. Na ścianie piękna, błękitno-biała porcelana. Bardzo mi się spodobała ta jadalnia.

źródło:

Dla tych, którzy poszukują inspiracji do pokoju dziecięcego w kolorze kobaltu znalazłam tylko coś takiego:

źródło:

Na tym zdjęciu kolor kobaltowy nie jest tak intensywny, być może stonowany przez jasno szare ściany. Ciemne drewno, kanarkowy żółty, szary i kobalt – ten zestaw kolorów się sprawdził.

źródło:

LIMONKA

Kolejny po żółtym bardzo optymistyczny kolor. Najlepiej łączyć go z białym, błękitnym, czarnym, popielatym, beżowym, turkusem, oraz magentą.

Magenta – jaki to kolor? Otóż taki:

A teraz zobaczcie jak wiele odcieni ma kolor limonki:

źródło:

Od ciemniejszej zieleni – koloru skórki po blady, wypłowiały środek.

Zacznijmy jednak od czegoś spokojniejszego. Każde zdjęcie na koniec opatrzę oceną w skali 0-6.

Zielone biuro. Zdjęcie pochodzi z katalogu Ikea, wiec sprzęty typowe dla tego sklepu. Mimo wszystko całość prezentuje się naprawdę ładnie – daję 4.

źródło:

Mieliśmy już soczystą wersję biura to teraz czas na bardziej stonowaną. Odcień zieleni jest mniej wyrazisty a z białymi meblami tworzy naprawdę ciekawą całość. Warto docenić biało – czarne grafiki nadające wnętrzu smaku. W mojej dzisiejszej ocenie: 4+.

źródło:

Salon

Bardzo oryginalny, limonkowy narożnik, oraz krzesła w tym kolorze wspaniale wpasowują się w nowoczesne wnętrze. Wszystko na tle surowych białych ścian. Mimo gołych ścian, nie odczuwam pustki i chłodu, ale daję 3.

źródło:

A teraz dość ciekawe wnętrze. Czego tu nie ma, nawet przysłowiowy jeleń na rykowisku się tu znalazł. Jakiś ciekawy kwiat w stylu egipskim, zupełnie niepasująca kanapa i górujące nad całością limonkowe zasłony. Ja w takich misz - maszach nie gustuje i wystawiam tróję.

źródło:

Niby klasyczne wnętrze, ale popatrzcie tylko na ten dywan. Jej. Dekorator trochę przedobrzył z ilością koloru limonkowego. Limonkowe ściany a na ich tle limonkowa lampa i kanapa z limonkowymi poduszkami. Całe szczęście są też poduszki pasujące do dywanu, który nieźle zamieszał w tym wnętrzu. Zapowiadało się na totalny niewypał a skończyło się na wnętrzu ocenionym na mocną 4.

źródło:

Bardzo korzystnie prezentuje się połączenie fioletu i limonki w pastelowych odcieniach. Ach, już sama nie im co mi się bardziej podoba, limonka i róż czy limonka i fiolet w pastelach. Za kolorystykę – 5.

Soczysta zieleń wprowadziła sporo ożywienia do tego wnętrza. Nawet zestawienie szaro-brązowej z zielonymi poduszkami wyszło optymistycznie. Do tego kilka pomarańczowych dodatków i kolorowy, pasiasty dywan dla złamania tonacji.

źródło:

Na koniec coś o czym już pisałam przy okazji kolorów jesieni, czyli połączenie oberżyna&limonka. Najpierw mało optymistyczna wersja a później zaskakująco ożywcza:

źródło:

Zastanawiam się do czego może być wykorzystywany ten pokój. Do pracy – nie, do spania – nie, do czytania – nie.... Dlatego stawiam 3.

Z kolei pokój na dole jak widać sprzyja wypoczynkowi. Błogie, letnie lenistwo. Bardzo fajnie zdobiona, limonkowa komoda i stół z akcentami limonki. Wszystko z kolekcji Kare Design. Oceniam na 5.

źródło:

Przedpokój

Bardzo klimatyczny przedpokój. Wszystko w spłowiałych kolorach fioletu i limonki. Ponieważ ścian, ława i półka są w tym samym odcieniu, na pierwszy rzut oka wydaje się, że stanowią jedną szafkę. Zresztą moją wymarzoną szafkę do przedpokoju. Za marzenia - 5+.

źródło:

Jadalnia

Zielona tapeta w kolorze limonkowym też świetnie sprawdza się we wnętrzu. Popatrzcie sami:

źródło:

Patrząc na to zdjęcie mam wrażenie jakby był to zielony ogród zimowy.  Pomyślcie jak miło byłoby w nim przebywać zimą, gdy za oknem śnieg a w domu wiosna. Trochę mi jednak czegoś brakuje – 4.

I jeszcze jedna wesoła i kolorowa jadalnia. Kolor limonki naprawdę świetnie współgra z różem. Naprawdę optymistyczne wnętrze. Cztery elementy tworzą klimat tej jadalni: biało – zielone krzesła (oczywiście w odcieniu limonki), tęczowe szkło pełniące rolę obrazu, żyrandol glamour, oraz niezastąpiona tapeta kremowo – limonkowa. Oceniam na 5!

źródło:

I znów rzecz się dzieje wokół stołu. I znów główne skrzypce gra tapeta. Tym razem jednak mniej mi się podoba. Za bardzo skupia na sobie wzrok, nie pozwalając dostrzec czegokolwiek innego. Jednak to właśnie ta tapeta jest najmodniejsza tego lata – 3+

źródło:

Dekoratorzy upodobali sobie jadalnie jako miejsce stworzone dla limonki. Soczysta jadalnia, z pięknymi limonkowymi fotelami o kryształowych nóżkach, zasługuje na 4.

źródło:

A teraz jeszcze jeden mix kolorów: limonki i pomarańczy. Dla mnie 5 za: połączenie kolorów, za paski bez których nie byłoby to to samo, za słoneczniki i piękne szklanki i wreszcie za to mazidło na ścianie.

źródło:

Kuchnia

Niezwykle efektowna limonkowa kuchnia, wyglądająca trochę jak apteka. Na brak miejsca nie można narzekać bo tyle szafek to dawno nie widziałam. Połączenie limonkowych szafek i matowego szkła prezentuje się bardzo wdzięcznie – 4.

źródło:

Wystrój kuchni  wspaniale urozmaici soczysta, limonkowa lodówka Smeg. Jest naprawdę śliczna i świetnie komponuje się z niebieskimi ścianami.

źródło:

Łazienka

Popatrzcie sami, nic prostszego nie można wymyśleć. Białe kafelki i stara wanna żeliwna przemalowana na kolor limonkowy. 3+.

źródło:

Sypialnia

Teraz przygotujecie się na naprawdę mocny zastrzyk koloru. Pojawiły się tu odważne i naprawdę piękne zestawienia kolorów. Czy pisałam już, że nie mogę się napatrzeć na połączenia różu i limonki.? Co to za dziwne wnętrze, długie jak wagon w pociągu.  4 za róż z limonką.

źródło:

Wspaniałe połączenie kolorów. Pościel pierwsza klasa - 4+.

źródło:

Loft w kolorze limonkowym? Czemu nie. Bardziej przypomina mi to jednak mieszkanie w stylu industrialnym. Co tam limonka - żyrandol fantastyczny. 3.

źródło:

Pokój dziecięcy w kolorze limonki. Razem z turkusowymi dodatkami prezentuje się wspaniale. Mnie roznosi energia a co dopiero dzieciaki. O śnie można zapomnieć. Muszę przyznać, że połączenie limonki i turkusu robi wrażenie – 4+.

Dla dzieciaków znalazłam też, ogrodowe sprzęty w kolorze limonki. Dla małej ogrodniczki i małego ogrodnika.

źródło:

A teraz pokój dziecięcy na naprawdę niewielkiej przestrzeni:

źródło:

Trzeba przyznać, że kolor limonki bardzo dobrze sprawdza się w pokojach dziecięcych. Od razu zwróciłam uwagę na dużą ilość szuflad, praktycznie każdy zakamarek jest zagospodarowany. Plus za pomysłowość i dobrą organizację przestrzeni – 4+.

Taka dziwna ta limonka na tym zdjęciu. Wyblakła od słońca, straciła soczystość.  Niemniej w połączeniu z błękitem ma dużo urok. Dla mnie przepiękny pokój dziecięcy – 5+!

źródło:

Jeden z  moich ulubionych kolorów, który pojawił się w modzie tej wiosny. Wcześniej opisywałam kolory wiosenne – pomarańczowy i żółty –tutaj, potem przyszło lato z nowymi inspiracjami – kobaltem i limonką – tutaj a mięta to odcień, na który moda nie przemija.

MIĘTOWA ZIELEŃ

Kultowyfotel eggzaprojektowany przez Arne Jacobsena  1958 r., do holu recepcji w królewskim hotelu w Kopenhadze, odświeżył na pięćdziesięciolecie firmy, duński artysta Tala R. W wersji w kolorze mięty z delikatnymi fioletowymi kwiatkami prezentuje się wspaniale i bardzo modnie w tym sezonie.

źródło:

Uwielbiam miętę w każdym szczególe, bo nie zdążyła nam się jeszcze znudzić. Jak już wcześniej w trendach pojawiały się kolory różu, oranżu, błękitu tak od dobrych kilkudziesięciu lat nie pojawiała się w nich mięta.

Tak delikatny kolor jakim jest mięta idealnie komponuje się z innymi pastelami oraz z bielą. Zresztą połączenie białego i miętowego jest chyba moim ulubionym.

Szczególnie upodobałam sobie pojawiające się od jakiegoś czasu w sklepach kuchenne dodatki w kolorze mięty:

źródło:

Kuchnia

Ze względu na te miętowe dodatki jak kubeczki, talerzyki, miseczki, zacznijmy od kuchni. Nie trzeba zmieniać całego domu aby spełnić swoje marzenie o wnętrzu z dodatkiem mięty.

źródło:

Kremowe szafki, miętowa ściana i dodatki wszystko połączone w niezwykle smakowitą kompozycję. Aż nabrałam ochoty na smakowity miętowy deser:

źródło:

Zamiast miętowych dodatków mamy kremowe a zamiast kremowych szafek, miętowe:

źródło:

Jak tu wszystko pięknie poukładane, na swoim miejscu. Szkoda, że w mojej kuchni tak nie jest. Szczególnie po przejściu huraganu zwanego moim mężem

I jeszcze jedna kuchnia z pastelowymi dodatkami.  Białe szafki stanowią idealne tło dla miętowej wyspy kuchennej. Moją uwagę zwrócił miętowy chlebak i wyciskarka do owoców.

źródło:

Niebieski czy zielony?

źródło: furnish.co.uk/; ebay.com; camelandyak.co.uk

A teraz mój absolutny faworyt jeśli chodzi o miętowe kuchnie. Połączenie mięty z brązem i białą porcelaną wprost  prześliczne. Hitem jednak są lampy. Chciałabym mieć przynajmniej jedną taką.

źródło:

Mięta & róż to dobrana para. Słodko i orzeźwiająco.

źródło:

Na koniec bardzo prosta, ale urokliwa kuchnia z szafkami w kolorze oczywiście mięty. Do tego szary blat i naturalny, drewniany stół. Ktoś nie bał się połączyć zieleni szafek z kolorem pomarańczowym w którym jest garnek. Zadziwia mnie oświetlenie tej kuchni. Oddzielnie klosz a oddzielnie żarówka?

edit: Jak Ushii słusznie zauważyła to żadna żarówka tylko regulacja lampy.

źródło:

Sypialnia

Miętowa sypialnia może być lekka, zwiewna, pastelowa jak na zdjęciu poniżej, ale może też być dość ciężko strawna:

źródło:

Tutaj mamy tą drugą wersję. Mimo prześlicznego koloru, w klasycznym zestawieniu z baldachimem i paskudnym małym obrazkiem, sypialnia wygląda ciężko i hotelowo. Jedynym rozweselającym elementem są akcenty w kolorze fuksji.

źródło:

Na koniec niezwykle piękna sypialnia w prześlicznych stonowanych kolorach:

Delikatne pudrowe pastele, biel, złoto i kryształ, to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat. Niezwykła dbałość o szczegóły. Wszystko bardzo subtelne i kobiece.

źródło:

Gdzieniegdzie pojawia się jakiś element w kolorze brązowym, jak np. abażur lampy. Za to prześliczne wnętrze odpowiedzialna jest Tobi Fairley. Congratulation miss Fairley!

Salon

Green eko. Różne odcienie zieleni, w tym też miętowy. Zielono mi!

źródło:

W połączeniu z naturalnym drewnem.  Ślicznie i ekologicznie. Beż, zielona mięta, motywy kwiatowe, oraz jasne drewno – wszystko ze sobą świetnie współgra.

źródło:

W krainie ziół:

źródło:

Miętowy&brązowy. Chłodne, ale jakie fajne wnętrze. Odpowiedź na pytanie czy facet może się dobrze czuć w pastelach.  Okazuje się, że miętowy idealnie łączy się z ciemnym brązem. Wydawać by się mogło, że zielono brązowe połączenia są niedopuszczalne bo ...mówiąc kolokwialnie kojarzą się z gó...m w trawie Wspominany już wcześniej fotel egg tym razem w brązowej wersji.

źródło:

American style. Salon w typowym stylu amerykańskim.

źródło:

Właściwie mięty tu niewiele, raczej pastelowe błękity i róże. Delikatne miętowe ściany i trochę mocniejsza w tonacji podstawa lampki. Wnętrze stworzone dla romantycznej kobiety.

źródło:

Mięta & błękit.Trochę jaśniejsza wersja mięty. W połączeniu z morską zielenią powstaje niezwykle optymistyczny mix. Zresztą przy takiej ilości światła nie może być inaczej.

źródło:

Łazienka

Zupełnie inaczej sprawy mają się we wnętrzu poniżej. Ze względu na zastosowanie ciemniejszego tonu na ścianach w niewielkim pomieszczeniu, cała łazienka jest dosyć mroczna i przytłaczająca. Jakbym patrzył na świat przez denko zielonej butelki.

źródło:

Łazienka poniżej jest w zdecydowanie lżejszej wersji. Właściwie chyba nie powinnam pisać łazienka bo wanna zdaje się stoi w pokoju. Jeno jest pewne komuś zależy na maksymalnym relaksie: kąpiel, ogień w kominku i rozgrzewający trunek w karafce. Stylizacja nie na tak upalne lato.

źródło:

I jeszcze jedna piękna pastelowa łazienka z retro wanną:

źródło:

A to chyba najpiękniejsza łazienka w kolorze miętowym jaką znalazłam:

źródło:

Podobnie jak w poprzedniej łazience mamy kominek, a właściwie jego imitację, bo nastrój tworzą świeczki.

W pralni też może być ładnie i miętowo:

źródło:

A teraz coś dla kobietek : garderoba w odcieniach mięty. Właściwie jest to buduar z  lustrzaną toaletką i miętową sofą.

źródło:

Na koniec tej kompilacji ma perełkę, jaką jest szwedzki dom vintage. W domu przeważa kolor większości butelkowej zieleni, ale gdzieniegdzie pojawiają się motywy w kolorze mięty. Nie można mu odmówić uroku. Wszystko wygląda jak obraz, który dopiero co został zdjęty ze sztalugi malarskiej.

W całym domu pełno jest dziewietnasto wiecznych antyków.

Zachwycający jest pokój dziecięcy w stylu vintage. I nic tu nie jest stylizowane. To są naprawdę stare przedmioty, które służą swoim właścicielom od wieków.

źródło:

W pokoju znalazł się między innymi czarujący dziecięcy fotelik zaprojektowany w 1920r w Szkocji - Orkney child's chair:

źródło:

Antyczny konik na kółkach (French horse tricycle):

źródło:

Pokój dziecięcy również w wiosennych kolorach. W poprzednim poście prezentowane były pokoje dziecięce z pasami biało-żółtymi malowanymi zarówno na suficie jak i na ścianach. Jest to chyba rozwiązanie bardzo popularne bo oto w kolejnym pokoju je zastosowano, tym razem w odcieniu mięty. O tym jeszcze nie pisałam – mięta&czerwień w wersji paseczkowej wyglądają naprawdę fajnie.

Źródło

Niby fajnie bo użyto miłych dla oka kolorów, ale ogół wypada kiepsko. Wszystko elementy nie łączą się ze sobą w całość. Mam wrażenie jakby do salonu, w którym stał fotel i stolik, i przy którym gospodyni często siadała z książką, na siłę wstawiono łóżeczko i powieszono obrazki na ścianach tworząc kącik dla dziecka.

Źródło

Sklep Style Cookie proponuje fajne produkty stworzone do pokoju niemowlaka.

źródło:

Bardzo energetyczny pokój tym razem nie stawiający na pastele a na żywą zieleń. Nasza mięta pojawia się tylko na mebelkach. Ciekawe wyglądają dwa odcienie zieleni, jeden na tle drugiego.

źródło:

Dla trochę starszego szkraba – mięta połączona z błękitem.

źródło:

I jeszcze niezwykle romantyczny miętowy pokój dla maluszka:

źródło:

Pełno edukacyjnych obrazków cieszących oczy szkraba.

Gadżety w kolorze mięty:

1. Smeg Fridge

2. Green Retro Desk Lamp

3. Green phone

4. Pazifik Mint Green Bar Stool,

5. Workshop Lamp mint green

6. Mint green button furniture items

7. Mint Dotty Breakfast Plate

8. Mint Green Velvet Sofa, C. 1940

9. Wishbone Chair by Hans J. Wegner

10. RETRO STOVES AND RANGES

Na koniec zapraszam wszystkich na letnie orzeźwiające mohito z miętą. Ja niestety tylko popatrzę na zdjęcie (matka karmiąca).

źródło:

Przy okazji prezentacji stylu folk wyjaśniłam po krótce na czym polegają różnice pomiędzy tymi dwoma stylami. Jak już wspomniałam styl etno jest zdecydowanie bardziej pojemny niż styl folk i odwołuje się do konkretnych kultur czy rejonów świata. Możemy w nim zaobserwować zainteresowanie deseniami zaczerpniętymi z futer dzikich zwierząt, takimi jak: cętki geparda, pasy zebry czy tygrysa.

I jak sobie tak poczytałam charakterystykę stylu etno to jakoś nie mogłam sobie wyobrazić, że można urządzić w nim wnętrza klasyczne, w dobrym guście. Być może jestem trochę uprzedzona, ale w mojej głowie gości przeświadczenie, że pokój ozdobiony skórą tygrysa czy zebry trochę trąci tandetą.

W. Szymborska napisała w “Lekturach nadobowiązkowych”: Z kiczem jak z tygrysem. Póki żyw, przepędza się go bezlitośnie. Kiedy już martwy, jego wyprawiona skóra staje się ozdobą salonu, wszyscy cmokają, jaki wspaniały tygrys, i głaszczą go po głowie.

źródło:

Jak więc urządzając wnętrza etno nie otrzeć się o kicz? Potknąć się jest  wyjątkowo łatwo. Wystarczy sięgnąć po wspominają wcześniej skórę...niekoniecznie tygrysią (a najlepiej jej imitację), zarzucić pokój masą bibelotów stylizowanych na orientalne a sygnowane metką: made in china czy pokusić się o wyjątkowo rażące kolorowe ściany.

Od czego więc zacząć?

Trzeba postępować z umiarem. Wyobraźmy sobie, że mamy dużo pamiątek z podróży i chcemy je wyeksponować w salonie, aby zrobić wrażenie na gościach. Czy powieszenie obok siebie chińskiego wachlarza i afrykańskiej rzeźby w hebanu usatysfakcjonuje nasze gusta? Mnie to nie przekonuje szczególnie, że z autopsji znam wnętrza tak właśnie udekorowane: białe ściany i wiszące obok siebie różnorodne pamiątki z podróży od papirusu po prawosławne ikony. A co mnie denerwuje najbardziej? Że nic za tym nie idzie. Bo gdyby za pamiątkami z podróży szły kolory wnętrza w które one naturalnie by się wkomponowywały nie byłoby to dla mnie tak bardzo rażące. Ale musimy uważać żeby nie przesadzić z kolorem.

Jak więc stworzyć naprawdę fajne wnętrze etno? Usiądźmy wygodnie w fotelu, rozluźnijmy się a następnie pomyślmy o naszych wakacyjnych przygodach. Czy podczas jakiejś podróży  przez naszą głowę przemknęła myśl “mogłabym/mógłbym tu zostać”?. Z prozaicznych powodów nie została ona zrealizowana bo ...praca...dom...szkoła. A może mamy takie miejsce, które pragniemy odwiedzić, ale na razie pozostaje ono w naszych marzeniach. Następnie sięgnijmy po album ze zdjęciami i przypomnijmy sobie barwy jakie otaczały to miejsce (w przypadku niezrealizowanego marzenia sięgnijmy do wyobraźni lub wguglujmy jego zdjęcia). Wystarczy teraz przenieść te barwy do naszego mieszkania a następnie skupić się na detalach. Wyeksponujmy 2-3 detale w postaci rzeźb, obrazów, ceramiki. Korzystajmy z naturalnych materiałów: drewno, kamień, skóra, wełna... Ważne żeby wszystko było spójne.

W naprawdę dobrym guście, stylowe, pełne klasy i uroku - takie są wnętrza zaprezentowane przez Alberto Pinto. Mimo, że wybrane przeze mnie wnętrza pochodzą z różnych stron świata, łączy je jedno: zamiłowanie do stylu etno.

Suite w Kairze

Wspaniała kolorystyka. Naprawdę sporo detali. Przepych w kolorach egipskiego piasku. Trzeba jednak pamiętać, że to wnętrze komercyjne – hol jednego z hoteli w Kairze. Jego zadaniem jest olśniewać potencjalnych gości.

Bogato zdobione w ornamenty egipskie wnętrze łazienki...co tam łazienki ...pokoju kąpielowego. Elementy wykończeniowe w złocie i piękna marmurowa posadzka pozwalają się poczuć jakbyśmy byli w pałacu. Widać tutaj typowe dla stylu egipskiego zamiłowanie do kamienia.

Apartament w Paryżu – etniczny eklektyzm

W tym apartamencie możemy podziwiać wszystko to za co cenię Alberto Pinto, a mianowicie umiejętne łączenie różnych stylów jednym wnętrzu czyli typowy eklektyzm. Styl w jakim urządzone jest to wnętrze można nazwać etnicznym eklektyzmem. Skąd zamiłowanie Alberto Pinto do etnicznych akcentów? We wczesnym dzieciństwie,  został otoczony przez różnorodne kultury: urodził się  w Casablance a jego rodzice pochodzili z Argentyny.

Poduszki w tygrysie pasy

Villa w Marrakeszu

Położone między Europą a Afryką, Atlantykiem a Morzem Śródziemnym, Maroko to mieszanka wielu kultur. Wnętrza willi w Marrakeszu nie mogą być inne. Styl marokański to skrzyżowanie kultur wschodu, zachodu, północy i południa. Maroko uważane jest za wrota Afryki. Wystrój marokańskiego wnętrza to połączenie wpływów europejskich : Francji, Portugalii, Hiszpanii, krajów  Morza Śródziemnego, z  silnymi tradycjami arabskimi. Inspiracją projektantów wnętrz są wąskie uliczki, na których codziennie odbywa się targ (suk), w których unosi się intensywny zapach przypraw i które mienią się dużą ilością barw.

 Żeby udowodnić Wam jak bardzo różnorodny jest styl marokański pokażę dwa zupełnie odmienne kolorystycznie projekty, oba urządzone w stylu marokańskim:

Pierwszy urządzony w stylu etno chic, jest zdecydowanie bardziej stonowany, urządzony w kolorach ziemi i przypraw: ciepłych brązach, pomarańczach, czerwieniach.

Ściany w kolorach białych, kości słoniowej pozbawione zdobień. Zamiłowanie do geometrii. Gdyby pojawił się tu jeszcze kolor niebieski od razu pomyślałabym o obrazie Piet’a Mondrian’an z 1921r.

Nawiązaniem do stylu etno chic są błyszczące podstawy lamp, które zresztą zostały zaprojektowane przez samego Alberto Pinto. Oto Etna Lamp w całej okazałości:

W salonie dominują meble z ciemnego drewna uzupełnione tapicerką w kolorze piaskowego beżu oaz ciepłej czerwieni.

Na dwóch kolejnych ścianach pojawiają się zdobienia, ale nie charakterystyczne dla stylu etnicznego, czyli wzory geometryczne. Dominującym elementem w wystroju tego wnętrza jest duże lustro, tak charakterystyczne dla etno chic.

Piękne, żelazne wrota do pięknie oświetlonej garderoby. Lustrzana toaletka wpasowuje się w klimat stylu etno chic.

Brązowo – żółta atłasowa sypialnia, oraz podstawa lampy w kształcie piramidy:

Co charakteryzuje te wnętrza?

1. kolory ziemi
2. kolory przypraw 
3. ciepłe odcienie
4. jasne ściany, pozbawione zdobień
5. meble z ciemnego drewna
6. zdobienia z kutego żelaza
7. geometria

Zdjęcia: Alberto Pinto

Dom w Marrakeszu

Druga aranżacja to mieszanka XVIII wiecznego budynku, znajdującego się w kompleksie meczetu, z nowoczesnością wnętrz. Na taki mix zdecydowali się Caitlin i Samuel Dowe-Sandes.

Rezydencja Catlin i Samuela to typowy marokański dom (riad), gdzie całe życie rodzinne skupione jest wokół wewnętrznego dziedzińca, a wnętrza doświetlane są przez okna skierowane na podwórze. Biel ścian stanowi idealny kontrast z barwną podłogą, ozdobioną bogato dekorowanymi ceramicznymi kaflami. Są to zwykle geometryczne wzory, ponieważ tutejsza tradycja zabrania przedstawień figuralnych.

Zwróćcie uwagę na te dwa niebieskie stoliki na zdjęciu powyżej. Są to jedne z najpopularniejszych mebli marokańskich – zwykle ręcznie malowane, w przepiękne wzory stoliki z oktagonalnym blatem i charakterystycznymi cięciami portalowymi, stanowią nieodłączny element wnętrz.

Charakterystycznym wystrojem marokańskiego wnętrza są skórzane pufy – tu w neutralnym kolorze beżu.

Charakterystyczne dla wnętrz marokańskich są niskie stoły ustawione przy długich ławach, oraz malowane szafy.  Przytulną atmosferę domu podkreślają wzorzyste tkaniny – tu nietypowo w bardzo nowoczesne wzory.

We wnętrzach nie ma dużo mebli. Są to głownie kanapy jakby wychodzące ze ścian a w innych przypadkach ławy ustawione pod ścianami.

Ażurowe lampiony w sypialni pełnią dwie funkcje, są dekoracją samą w sobie a po zapaleniu oświetlają sypialnie grą świateł, która tworzy magiczny nastrój.

W domach marokańskich charakterystycznym elementem marokańskich wnętrz są lustra w bogatych ramach, doświetlające zakamarki domu. W nowocześniejszym wydaniu rama lustra wykonana jest z prostego drewna pomalowanego na kolor czarny. Wzrok przyciąga też lustrzany stolik stojący poniżej.

Co charakteryzuje te wnętrza?

1. biel ścian
2. kolory błękitu   
3. kafelki w geometryczne wzory
4. niskie sofy i stoły
5. skórzane pufy
6. kolorowe poduszki w nowoczesne wzory
7. stolik z oktagonalnym blatem
8. marokańskie lampiony

źródło:

Zobaczyliśmy już, że styl etno nie musi być taki straszny. O ile nie popełnimy kilku błędów: przeładowania, mieszania pamiątek, bibelotów z różnych stron świata,  zbyt mocnej kolorystyki i zbytniej dosłowności w doborze dodatków, jest to styl miły dla oka. A z czym kojarzy nam się etno? Jakie było moje pierwsze wyobrażenie. Uwaga to coś dla osób o mocnych nerwach

źródło:

Ok, żartuję, może moja wyobraźnia nie była tak spaczona. Ale etno widziałam w ciemnych barwach.A teraz znów kilka inspiracji kojących zmysły i przywracających wiarę w etno.

źródło:

Ostatnio jestem zaopatrywana w ofertę firmy meblarskiej  Elitis i przy okazji jej przeglądania znalazłam fajną komodę, która idealnie wpasowuje się w styl Etno. Oceńcie sami:

Prosta, oryginalna komoda.

źródło:

Afrykańska Sawanna

Fantastyczny dom w Cape Town inspirowany jest naturą. Pierwsze skojarzenie – afrykańska sawanna.  Dzięki dużym oknom salon jest jasny i przestronny i nie trzeba  było rezygnować z ciemnych kolorów ścian.

Ściany w kolorze kawy stanowią idealne tło dla miksu naturalnych elementów wystroju wnętrza jak: drewno, kamienie, skóra z nowoczesnymi ze szkła, metalu. Takie stołki można zamówić tutaj, jeśli oczywiście chcemy zapłacić za “metkę’ i transport. Równie dobrze możemy kupić kawałek pieńka w składzie drewna i sobie ładnie go oszlifować w garażu.  Z kolei lampę w kształcie srebrnej kuli (model Arco) zaprojektował Archille Castiglioni i jest dostępna tutaj.

Za ścianą z gipso-kartonu na której wisi telewizor, ukryto też sprzęt audio. Podobną sofę możecie znaleźć tutaj a regału możecie poszukać tu.

Właściwie możemy stwierdzić że jadalnie powyżej tworzy grafika powieszona na ścianie. Stół ze stali i szkła oraz białe krzesła nadają jej lekkości.

Ściana z kamienia jest dopełnieniem etnicznego charakteru tego wnętrza. Dekoracje z gałęzi, palmy w donicach pokazują, że właścicielom zależy na zbliżeniu z naturą, ale nie zapominają o nowoczesności o czym świadczą schody i oświetlenie. Używając takiej lampy na tle ściany z kamienia można odnieść wrażenie, że jest to wodospad i chyba o to chodziło projektantowi.

Projektując sypialnie widać, że bawiono się światłem i teksturą a nie kolorem. Stonowane beże i szarości nabrały charakteru dzięki łączeniu materiałów gładkich z chropowatymi, i tak połyskliwy marmur podłogi połączono z nietypowym dywanikiem a gładkie szare łóżko z jasną kapą  wydzierganą jakby szydełkiem.

Ciepły klimat łazienki mimo wykorzystaniu niewielu sprzętów utrzymano dzięki naturalnym barwom i materiałom: marmur, drewno, kamień. Jest ona bardzo prosta, wręcz minimalistyczna a jedyną dekorację stanowi biało czarny stołek i stojąca na nim waza.

źródło:

Bogato zdobione wnętrza Martyn Lawrence Bullard.  Od ilości wzorów, aż głowa boli i trudno dostrzec, że to sypialnia. Tak, stoi tam łóżko na białych nóżkach.

Dużo bardziej stonowana aranżacja. Piękny etno stolik.

Piękna sypialnia, z przepięknie rzeźbionym łóżkiem. Łuki przypominjące meczet i bogato rzeźbione drewno to jedne z wyznaczników stylu marokańskiego.

Dekoracje w stylu etno. Widać, że pochodzą z zupełnie innej mieszanki kultur – azjatyckiej. Zamiłowania do Buddy i słoni wskazywałoby na Azję Południowo – Wschodnią. Jasno, szykownie, prosto – stawiałabym na etno chic.

Salon z nutką etno. Nowoczesne wnętrze ocierające się o styl etno dzięki dywanikowi z motywem zebry i marokańskiemu stolikowi w geometryczne wzory.

http://www.martynlawrencebullard.com/

Dom dla gości zaprojektowany przez stylistkę Danielę Cavestany i fotografa Jordi Canosa.

Jak Wam się podoba ta kuchnia? Jeśli ma to być dom wakacyjny lub dla gości to robi wrażenie, ale na co dzień to wielkiego gotowania to ja tutaj nie widzę.

Spójrzcie tylko na tę sypialnię. Robi naprawdę przytulne, swojskie wrażenie jak z wiejskiej chaty, gdzie  gospodyni zadbała o wykrochmalona pościel.

Fantastyczna łazienka. Jakby wnętrze jaskini. Trochę w stylu The Flintstones.

W całym tym powrocie do przeszłości mamy całkiem nowoczesny salon. Utrzymany w bieli, prosty, bez zbędnych zdobień, idealne na letnie wieczory.

Pewnie zastanawiacie się, gdzie my jesteśmy? Wystarczy zajrzeć na taras, aby domyśleć się, że jest to kraj w śródziemnomorskim klimacie. Mimo że brakuje mi błękitnych akcentów zaryzykowałabym stwierdzenie, że jesteśmy w Grecji. Mamma mia!

źródło:

 A teraz etno w nowocześniejszym wydaniu.

STYL ETNO CHIC

źródło:

W stylu etno "Chic" starannie dobiera się meble i dodatki, aby uzyskać odpowiedni efekt – wyrafinowany. Meble, kolorowe tkaniny i wzorzyste dywany są w bardziej neutralnych kolorach.Nie powinno unikać elementów, które błyszczą, szkła, kryształów, luster, chromowanych elementów.

Tutaj znajdziecie więcej ram do luster i obrazów z kolekcji Etno Chic.

źródło:

ETNO DESIGN

Przed stworzeniem tego posta uważałam, że fajnym  przykładem aranżacji wnętrza w stylu etno jest kawiarnia Etno Cafe znajdująca się w budynku muzeum etnograficznym w Warszawie. Za projekt kawiarni odpowiada Maciej Kukurba. Teraz jednak zdaję sobie sprawę, że nazwa zaczerpnięta została od nazwy muzeum a sama kawiarnia urządzona została w typowym folk.

Jak widać we wnętrzach wiele zaczerpnięto z polskiego folkloru a wszystko to połączono z nowoczesnymi meblami, jak np. krzesła wyglądające jak te zaprojektowane przez Konstantin Grcic’a i nazwane prostą nazwą Chair_One.

Równie dobrze pasowały by tu krzesła z Kare Design - Aurora White pasujące do wnętrz w stylu etno –folk.

Źródło:

Po zeszłorocznym sukcesie już po raz drugi pojechałam na Łódź Design Festival. I po raz drugi nie zawiodłam się. Wróciłam z głową pełną inspiracji. Było naprawdę wspaniale a porównując zdjęcia, które zrobiłam w zeszłym roku z tym co zobaczyłam w tym, muszę napisać że było jeszcze lepiej. Rozczarowujące były tylko ceny biletów. W zeszłym roku po zarejestrowaniu bilet kupiłam za 15zł w tym roku zapłaciłam tyle samo, ale nie mogłam uczestniczyć w wykładach. Aby móc uczęszczać na forum/wykłady trzeba było kupić karnet za 50zł! Jest to zupełnie bez sensu jeśli przyjeżdża się tylko na jeden dzień. Łącznie z dokładnym zwiedzeniem centrum festiwalowego (3 pełne piętra inspiracji) zdążyliśmy raptem obejrzeć jeden film w sali kinowej na przeciwko centrum. Szkoda tych wykładów bo dzień przyjazdu wybierałam właśnie pod nie.

Tegoroczny Łódź Design Festival odbywał się pod hasłem AWARENESS, czyli ŚWIADOMOŚĆ! Organizatorzy poprzez rozmaite wystawy i wykłady chcieli odpowiedzieć na pytania: “Czy design to tylko tworzenie kolejnego przedmiotu, czy też sposób myślenia mogący oddziaływać na otaczającą nas rzeczywistość? Jak wpływa na nasze życie? Czy może zmieniać świat na lepsze?” Często designerzy tworzą przedmioty wyłącznie dla sztuki, piękna a tu chodzi o świadome projektowanie. Dlatego tak ucieszyłam się widząc wśród eksponatów między innymi robota wykorzystywanego w rehabilitacji.

Zacznijmy od jubileuszowej piątej edycji konkursu nieodłącznie związanej  z Łódź Design Festival - Make me!

Agnieszka Jacobson – Cielecka: “Konkurs Make me! w ciągu kilku lat stał się ważnym wydarzeniem zarówno dla młodych projektantów w Polsce jak i zagranicą. Nagroda główna w wysokości 20 000zł, ufundowana przez Mecenasa Głównego – ceramikę Paradyż oraz wyróżnienia w postaci wyjazdów studyjnych i staży, stwarzają najlepszym projektantom możliwość rozwoju i doskonalenia umiejętności.

Konkurs skierowany jest do młodych twórców między 20 a 30 rokiem życia. Przyjmujemy projekty z różnych dziedzin wzornictwa, w tym mody. Każde zgłoszenie oceniane jest przez starannie dobrane, międzynarodowe jury, w którego skład wchodzą eksperci w dziedzinie projektowania, m.in. dyrektorzy festiwali, kuratorzy i krytycy, projektanci oraz redaktorzy branżowych magazynów. Wyróżnione projekty tworzą wystawę pokonkursową, która prezentowana jest podczas festiwalu. Otwiera to uczestnikom niezwykła sposobność do pokazania swoich pomysłów szerokiej publiczności, nawiązania kontaktu z firmami i zaistnienia na rynku polskiego, a nawet międzynarodowego wzornictwa.

Z okazji pięciolecia make me! na niniejszej ekspozycji można obejrzeć projekty wyróżnione w tym roku, jak i te najciekawsze wybrane z dorobku minionych edycji. Wybór ten to przekrój designu tworzonego w ostatnich latach przez młode pokolenie dizajnerów”

W tym roku na konkurs nadesłano 130 prac, ale jury na wystawę wybrało zaledwie 6 projektów, gdyż poziom tegorocznych prac był niższy niż zeszłorocznych. “Z perspektywy osoby zajmującej się analizowaniem trendów rynkowych czułem lekki niedosyt powodowany poziomem nadesłanych projektów.“ - wypowiedział się Konrad Jerin, członek jury.

Laureatem tegorocznej edycji konkursu został Jan Lutyk za projekt krzesła „Ribbon”.  Wykorzystana w projekcie  sklejka została nietypowo wygięta.

Podoba mi się bardzo. Sklejka tak powyginana wygląda fenomenalnie. Nie siedziałam więc nie wiem czy jest stabilny. Na pewno robi wrażenie. Na tle innych projektów zdecydowanie numer 1.

Katarzyna Koprowska, Ul Wielkopolski

Projekt ula wielkopolskiego to projekt ula miejskiego.

Magdalena Waś, Sofa Szara

Ciekawa historia. Jak od kawałka zgniecionej kartki dojść do całkiem wygodnej sofy.

Alicja Patanowska, Ścieranki – rysowanki

Talerze porcelanowe pokryte farbą tablicową. Czy ja wiem czy to takie fajne. Zupełnie do mnie nie przemawiają historie o rozwijaniu kreatywności u dzieci i sięganie po nowe kształty nie tylko płaskie.

Hocki klocki

Hocki to klocki z tektury umożliwiające budowę dowolnych projektów od zamku do samochodu. Zapaliłam się do tego pomysłu bo nic nie rozbudza tak dziecięcej kreatywności jak możliwość stworzenia czegoś z niczego. Zapaliłam się i szybko zgasłam bo pudełko takich klocków kosztuje 90zł. jak dla mnie o połowę za dużo. W końcu to tylko tektura.

Małgorzata Dziembaj, OVO

Autorka została nagrodzona za niebanalne podejście do trudnego tematu. Ta ekologiczna urna składa się z trzech części : Życie, Światło, Pamięć.

źródło: http://www.lodzdesign.com/2012/wystawy/make-me/

Pokaże Wam też kilka projektów z poprzednich lat, które robiły największe wrażenie.

Smaki podhalańskie (2010): fantastyczne opakowania stworzone przez nobo design.

Zabawka Robole (2010): to roboty z drewna których wygląd zależy od wyobraźni posiadacza.

Projekt Porcelana to zestaw 9 win z Bordeaux w butelkach  wykonanych z porcelany.

Spinacz (2008), połączenie tradycyjnego przedmiotu z nową technologią.

Kubek Breakup (2008), umożliwiający zaczepienie sznurka od torebki z herbatą. Na pewno przydałoby się coś takiego w domu.

Cebula (2007), dekoracja świetlna

Efektowne płytki Paradyż:

c.d.n...

Tym razem przyglądałam się tegorocznemu festiwalowi pod kątem produktów przeznaczonych dla dzieci i uwierzcie mi było tego sporo. Począwszy od prezentowanych w poprzednim poście o Łodzi projekcie talerzy – ścieranek rysowanek czy klocków hocków.

Jednak w jednych miejscu gromadziły się tłumy dziewczynek zarówno tych dużych jak i tych małych. Łamały wszelkie zakazy nie dotykania eksponatów. Popatrzcie co przykuło ich uwagę:

Domek dla lalek – Minjio. Nowoczesne domki dla lalek wypełnione przedmiotami którymi sami chcemy się otaczać. Nie ma tu miejsca na lukrowany róż w stylu Barbie. Mebelki wykonane są z drewna dębowego. Twórcy do zabawek podchodzą z należytą powagą bo kiedy jest się dzieckiem nie ma nic poważniejszego niż zabawa.

Kto nie chciałby zamieszkać w tak zaprojektowanym domku?

Dla ostudzenia emocji powiem, że domki są dostępne tutaj i że pierwszy (Miniko big set) kosztuje 1299zł a drugi (Pink Differnt)599zł.

Pokazywałam Wam już klocki z tektury a teraz czas na zabawki takie jak pralka, kuchenka, kołyska – dostępne na stronie Trzy myszy.

Zabawki z tektury są proste, mogą być ozdobione  w dowolny sposób przez dzieci i nie trzeba wydawać fortuny na kolejne miniaturowe sprzęty AGD. Chociaż czy ja wiem? Kuchenka z tektury kosztuje 89zł, szafka 79zł a pralka 84zł. Chyba już lepiej zachować opakowania po pampersach i z nich zrobić takie cudo hadmade.

Producent mebli Vox po raz kolejny prezentował kolekcję przeznaczoną dla dzieci. Meble Young Users. Nic bardzo odkrywczego. Proste formy. Wielofunkcyjność.

Jako mama nie mogąca zapewnić dzieciom osobnego pokoju szukam rozwiązań maksymalnie wykorzystujących przestrzeń. Zwróciłam uwagę na to łóżko. Łóżko Rafa Kids Dostępne tutaj. Jak napisał producent to nie tylko łóżko do spania to terytorium twórcze dostosowujące się do potrzeb dziecka.

Niezwykle spodobała mi się ta pościel. Niby nic odkrywczego ale całkowicie w moim stylu. Z klasą bez przesadnej lukrowatości. Po prostu strzał w 10. Pościel Color stories projektu Agnieszki Czajkowkiej Satrzyk to właśnie propozycja dla wielbicielek klasyki i wysmakowanej elegancji w wydaniu dziecięcym. Proste wzory, starannie dobrana kolorystyka i dbałość o szczegóły oraz precyzja wykończenia to cechy charakterystyczne produktów tej firmy. Dostępne są tutaj.

Koszt tej pięknej kołderki to 155zł.

Koszt kocyka to 119zł.

Podusia 25zł.

A teraz kilka wspaniale zaprojektowanych przedmiotów prze studentów ASP Łódź zaprezentowanych wspólnie w wystawie Design in:

Zdecydowanym hitem tegorocznego Łódź design jeśli chodzi o dzieci były przedmioty wykonane z tektury. Tu w trzeciej odsłonie zmechanizowanej. Tecotec to wielofunkcyjna zabawka dla dzieci w wieku od 0 do 6 lat. Więcej o tym produkcie można dowiedzieć się tutaj.

Jeśli chodzi o oszczędność przestrzeni to zachwyciło mnie to biurko. Jest mega funkcjonalne no i śliczne na dodatek. Okazało się że jest to biurko Słoństworzone na ASP Łódź:

Dla mnie wprost genialne. Oto co o swoim projekcie napisał Kaonrad Stępiński:

"Założeniem projektu jest mebel przeznaczony dla dzieci w wieku od 4 do 6 lat będący połączeniem biurka, siedziska oraz mebla do przechowywania, przeznaczony do użytku w przedszkolach lub mieszkaniach prywatnych. Ponadto mebel ma oferować możliwość szybkiego zmniejszania zajmowanej przez siebie powierzchni. Dzięki temu można w prosty sposób zorganizować przestrzeń dostosowując ją do aktualnych potrzeb dziecka”

Studentka ASP – Daria Orzech  zaprojektowała też ciekawe klocki dla dzieci - Magiczny Labirynt:

Zabawa polega na tym aby połączyć klocki w taki sposób aby można przesuwać kulkę palcem.

Kolejnym genialnym przedmiotem zaprojektowanym przez studenta ASP Łódź jest biurko domek HoMe:

Biurko HoMe ma trzy rodzaje nachylenia blatu:

- poziomy (spożywanie posiłków, układanie klocków, itp);

- pochylony (czytanie, pisanie, rysowanie szlaczków itp.);

- największe nachylenie blatu (blat spełnia rolę sztalugi, przy której można malować i rysować).

Biurko jest bardzo fajne ale...

Podobne zostało stworzone przez TulpKids:

Kolejna studentka ASP – Marta Gołebiewska stworzyła ciekawy projekt przyczepki Trail Orb na rower w której można mocować fotelik samochodowy, zwiększając przez to bezpieczeństwo. System pozwala na montowanie w nim fotelików w różnym przedziale wiekowym. Ponadto możliwość wyjęcia fotelika z przyczepki daje nową możliwość wykorzystania produktu- transporter towarowy i korzystanie z niego gdy dziecko już wyrośnie i samo będzie jeździło na rowerze.

Czas na Miękusy zabawki modułowe, które można dowolnie kształtować, zginać. Zaprojektowała je Anna Wojdecka studentka ASP Łódź. Wypełnione granulatem moduły można zginać i kształtować, dają one nieskończoną ilość możliwości połączeń. Mogą stać się wężem, ślimakiem, ciuchcią, wyspą, matą do ćwiczeń, siedziskiem, bujakiem, abecadłem, układanka etc.

Dużo też było fajnie ilustrowanych książek dla dzieci.

Klocki drewniane Kaszubebe dostępne tutaj. Koszt jednego zestawu to 49zł. Klocki Kaszu kwiaty są inspirowane haftami kaszubskimi. Dziecko poprzez zabawę poznaję polską kulturę narodową i rozwija kreatywność.

Książeczka dla niemowlaka White&Black dostępna tutaj. Koszt 48zł. Na stronie sklepu można znaleźć wiele produktów w tych barwach np. pościel, poduchy, zabawki.

Green Lulaaby –  to skandynawskie meble stworzone z myślą o ochronie środowiska. Kołyska z kartonu to koszt 345zł. Ekhm... Chcesz być eko zapłać dwa razy więcej!

A co powiecie na taki domek dla lalek? Soko tylko 255zł!

Jedną z milszych niespodzianek wystawy poświęconej designowi dla dzieci były te MAXintheBOX firmy Perludi. Zobaczcie jakie to proste:

Można je dowolnie zestawiać, nie zajmują dużo miejsca, mogą służyć i do nauki i do zabawy. Cena € 165 (ok 684zł) za zestaw dwóch elementów.

Ostatnią rzeczą na którą zwróciłam uwagę a nawet zbadałam były Pleciaki. Genialne stołki, pufy wykonane z gazety. Nie wierzyłam, aż nie sprawdziłam. Do uplecionych wiaderek zrobiono poduszki w piękne folkowe motywy:

Pleciakiwyplata własnoręcznie Magdalena Godawa. Tkaniny na poduchach, zostały zaprojektowane w oparciu o tradycyjne malowanki zalipiańskie.

Chciałbym się nauczyć wyplatać takie cudeńka.

c.d.n

Dziś inspirujące zdjęcia Trine Thorsen. Znana, ceniona na całym świecie artystka fotografik. Jej zdjęcia wielokrotnie zmieszane były na blogach i po wpisaniu w wyszukiwarkę styl norweski pojawiają się na pierwszych pozycjach.

Styl rustykalny w wydaniu norweskim:

Jak mało trzeba żeby osiągnąć fantastyczny efekt. Kilka drewnianych desek, kilka łyżek... jakie to proste...jakie to piękne.

Fajne materiały, ulubione szarości, len, różne faktury oto cała Skandynawia w pigułce.

Piękne szkło... czy zardzewiałe nożyczki mogą być dekoracją? Mogą..

Wśród dorobku artystki znalazłam też dom w stylu  modern rustic, czyli rustykalnym w wydaniu bardziej nowoczesnym:

Wśród nowoczesnych sprzętów odnajdują się typowe dla stylu rustykalnego elementy. Stary drewniany stół nadaje charakteru prostym białym wnętrzom.

Drewno i kamień to sposób na nowoczesną rustykalną łazienkę.

źródło:

Myślę, że jeszcze nie raz odwiedzę Trine Thorsen, bo wnętrza, które sfotografowała naprawdę do mnie trafiły.

Kiedy powstawał cykl o stylach wnętrzarskich swoją pracę rozpoczęłam od stworzenia ankiety, która pokazała mi tropy, którymi miałam podążać. Oto wyniki z 2009 roku:

Proszę Was o wzięcie udziału w nowej ankiecie, którą znajdziecie w panelu po prawej stronie. Ciekawa jestem jak zmieniły Wam się gusta przez te lata a może cały czas trwacie przy starych sprawdzonych rozwiązaniach.  Ankieta będzie aktywna przez 60 dni. Bardzo jestem ciekawa jej wyników.

Skąd ten pomysł? Po przeczytaniu tutaj następującej informacji: “W tym roku chłodny minimalizm, który tak długo królował na salonach przechodzi do lamusa. Modny jest styl retro we francuskim stylu  i styl glamour  połączony z nowoczesnością, etno inspiracje i szeroko pojęty eklektyzm.”

Czy rzeczywiście styl we wnętrzach jak styl w modzie zmienia się co roku? Producenci mebli na pewno by ta chcieli, ale ze względów ekonomicznych raczej nie do przyjęcia.

Podobnie co roku producenci farb wybierają swój kolor roku. I tak kolorem roku 2013 wg. Benjamin’a Moor’a jest lemon sorbet:

Nie jest to zbytnia rewolucja, gdyż w podobnym kolorze mamy sypialnię, ale mój kolor nie nazywał się lemon sorbet! Popatrzcie jak sprawdza się we wnętrzach w jednym z nurtów "Color Trends 2013" nazwanym "Coastal”:

źródło:

Tej orzeźwiający, pastelowy kolor fajnie komponuje się z szarościami i morską zielenią.

Oczywiście jak to już raz miało miejsce tutaj nie oburzajcie się na pomysł koloru roku tylko potraktujcie go z przymrużeniem oka

źródło:

źródło:

źródło: pinterest

Muszę przyznać, że ten kolor zaostrza mi apetyt. Fajnie rozświetla i ociepla wnętrza. Fajnie wygląda we wnętrzach zarówno nowoczesnych jak i klasycznych. Dzięki temu, że dobrze wygląda z szarościami nie straszne mu połączenie ze stalą.

Ale oczywiście najlepiej czuje się pośród innych pasteli. Poniżej kilka inspiracji klasycznych:

źródło:

źródło:

Po prostu prześliczna kompozycja. Zdecydowanie mój wybór, ze względu na akcenty roślinne.

źródło:

Z ciekawości sprawdziłam jaki kolor w 2013 roku zaproponował Dulux. Trochę się zdziwiłam.  Na pewno nie można go nazwać pastelowym. Przedstawiam:

Błękit Indygo

W zestawieniu z bielą i kolorem cappuccino wygala bosko. Jakimi przymiotnikami określany jest ten kolor? : głęboki, intensywny, wyrazisty, gustowny, elegancki. Podobnie jak opisywany już kolor kobaltu doskonale czuje się zarówno z meblami z jasnego jak i ciemnego drewna, ale w ciepłym odcieniu:

źródło: dulux.com

Kolor indygo dobrze sprawdza się z naturalnymi tkaninami, elementami z wikliny, rattanu. Popatrzcie jak na tle tego koloru prezentuje się Ikeowski ratanowy żyrandol.

źródło:

Akcesoria w kolorze indygo dobrze sprawdzają się jako dodatki we wnętrzach rustykalnych.

źródło:

1. kubek indygo

2. stołek indygo

3. fotel fan Tom Dixon ok 6130zł

4. miska indygo

5. fotel Ikea  EKTORP TULLSTA 499,99zł

6. komoda Ikea HEMNES 299,99zł

7. poduszka Ikea DVALA 19,99zł

8. narzuta INDIRA 49,99zł

Dawno nie poruszałam tego tematu, choć uwierzcie mi zainteresowanie tematem loftów nie osłabło. Ostatnio opisywałam różne plany inwestycyjne dotyczące loftów w Warszawie. Miały być lofty Powiśle a nic w tym temacie nie ruszyło. Miały być inne inwestycje – nie wyszło. I gdy świeżo po badaniu rynku loftów trafiłam do szkoły projektowania wnętrz jedna z dziewczyn zapytała czy znam temat Woronicza. Odpowiedziałam że nie, gdyż interesuje się raczej wnętrami, które zostały poddane rewitalizacji. Starymi budynkami z duszą, które zabłysły na nowo. I pewnie nigdy nie poruszyła tego tematu gdyby nie to, że znów trafiłam na stronę Justyny Smolec a tam odnalazłam jej aranżację wnętrz pokazowych w projekcie Woronicza. Jeśli zastanawiacie się kim jest ta Pani to przypomnę, że to ona odpowiedzialna jest za te najpiękniejsze aranżacje wnętrz pokazowych w Żyrardowie. I muszę przyznać, że zaczynam być jej fanką

Zobaczmy więc jak wyglądają wnętra pokazowe w specjalnie wybudowanym kompleksie loftów :

WORONICZA QBIK 

W kompleksie Woronicza powstało 350 loftów powstało 167 jednopoziomowych mieszkań i 183 dwupoziomowych. We wnętrzach posiadających dwa poziomy deweloper zwraca uwagę przede wszystkim na okna które mają prawie 6m wysokości.

Inwestor zadbał, aby przestrzeń osiedla była zamknięta i żeby mieszkańcy mogli poczuć się tam bezpiecznie. Dostępne są typowe dla takich przestrzeni strefy publiczne: plac zabaw, restauracje.

Czym reklamuje się Qbik? Tym, że są to wnętrza dla osób, które chcą się wyróżnić. No, no no poczytajcie to:

Dom. Praca. Hobby. Poglądy. Muzyka.
Przyjaciele. Wszystko, co Cię definiuje.
Wszystko, co Cię wyróżnia... Bo przecież się
wyróżniasz. I nie boisz się tego pokazać.
Potrzebujesz przestrzeni. Pragniesz wolności.
Szukasz sposobu pokazania swojego stylu.
Pokaż go poprzez loft life - styl, w jakim żyjesz
i w jakim będziesz mieszkać

Ehhh już wcześniej pisałam o tym kto obecnie jest odbiorcą loftów, kogo na nie stać, ale żal trochę za tym co było kiedyś kiedy te przestrzenie zamieszkane były przez artystów, autsajderów. Żal za wnętrzami pofabrycznymi, żal za duszą budynków, żal ... dobra stop. Właśnie przez takie moje nastawienie temat był niebezpieczny. Zapomnijmy przez chwilę że znajdujemy się w sztucznym Warszawskim tworze stworzonym dla ludzi którzy chcą poczuć się modni. Skupmy się na wnętrzach.

Zajrzyjmy teraz do przestrzeni, które sprawiły, że poruszyłam ten temat.  Pierwsza propozycja to wnętrze stworzone przez Justynę Smolec

LOFT ORIENT

Z założenia miało być to zgrabne połączenie stylu industrialnego z orientalnym. Z założenia. A jaki efekt osiągnięto? Chciałoby się powiedzieć za mało orientu w oriencie, parafrazując słynne powiedzenie z filmu Barei: za mało cukru w cukrze. Patrząc na sypialnie można łatwo odgadnąć, że orient to w tym przypadku postawianie na styl japoński plus gdzieniegdzie akcenty chińskie. Charakteryzuje się on upodobaniem do rozwiązań minimalistycznych. Nie ma w nich miejsca na zbędne meble i detale. Jak widać na zdjęciu poniżej zrezygnowano nawet z łóżka na rzecz materaca. W kolorystyce wnętrz japońskich przeważają: biel, brąz, beż..tu wzbogacono paletę o ciepła czerwień. Kolory w japońskim wnętrzu musza występować w harmonicznych proporcjach bo (jak zresztą wszystko w japońskich domach) tak i kolory mają być zgodne z filozofią orientalną.

Wbrew pozorom połączenie stylu industrialnego i japońskiego to nie taki głupi pomysł bo wiele je łączy:

1) Jedną z tych rzeczy jest wykorzystanie naturalnego oświetlenia i zamiłowanie do dużych przeszklonych powierzchni.

2) Drugą rzeczą są otwarte przestrzenie (rezygnacja z wąskich, ciemnych korytarzy, niedoświetlonych schowków), które kocha zarówno styl industrialny jak i japoński.

W aneksie kuchennym warto zwrócić uwagę na tapetę z motywem mangi. Kolejnym akcentem japońskim są drzewka bonsai. Trudno ukryć w tym wnętrzu zamiłowanie do geometrycznych kształtów. Jeśli wnętrze ma być orientalne nie można zapomnieć o żadnym szczególe, więc podłoga wykonana jest z bambusa.

Zdjęcie poniżej jest renderem, czyli kadrem wirtualnym, wizualizacją komputerową a zaraz poznacie oryginalną, zrealizowaną wersję.

Jak zwykle we wnętrzach urządzanych przez Panią Justynę odnaleźć można najnowsze, najmodniejsze perełki ze świata designu. Tak było w Żyrardowie tak jest i tutaj. Świeżo po Łódź design, gdzie było dużo propozycji lamp w stylu orgiami. Popatrzcie co widziałam na Łódź design 2012:

W łazience oprócz fantastycznej czerwonej obudowy wanny waszą uwagę na pewno zwróci stołek zen. Pełni on funkcję półki na ręczniki. Podobny można kupić w BoConcept tutaj za 359zł.

Japończycy wierzą, że dobrze urządzone mieszkanie jest kluczem  do dobrego życia. A czerwień która pojawia się w tym wnętrzu, w kulturze Wschodu oznacza szczęście. Nic tylko mieć dobre życie i cieszyć się szczęściem.

Na stronie Justyny Smolec znalazłam oryginalną wersję loftu orient, która została zrealizowana na Woronicza. Zamiast czerwonej cegły jest tu srebrna i jest w nim więcej akcentów orientalnych.Pierwsze na co zwróciłam uwagę w tym jasnym wnętrzu to pufy kamienie. Już kilka lat temu wpadły mi gdzieś w oko. Są naprawdę genialne.  Zostały stworzone przez Fivetomesone. Tylko cena niezbyt przystępna bo za dużą poduszkę trzeba zapłacić 590zł.www.fivetimesone.com

Koło kanapy ustawiono zamiast stolika  STOŁEK WIRE ZIG ZAG.  Cena ok 700zł.źródło:

Jedną z cech stylu japońskiego jest zamiłowanie do mebli oszczędnych w formie i niewysokich. Zarówno kanapa jak i stolik kawowy oraz komoda idealnie się w niego wpasowują.

“....na lewo od drzwi wejściowych do mieszkania znajdują się pojemna garderoba i toaleta. Potem blok kuchenny, miejsce do gotowania i zmywania. Dalej jadalnia, z której już tylko krok na kanapę w części wypoczynkowej.”

Justyna Smolec źródło:Nad stołem wisi wspaniała lampa"MIKADO" (2005) za ok. 2,5tys. Ta bardzo dynamiczna i lekka lampa hiszpańskiej marki LZF, zaprojektowana została przez Miguela Herranza.źródło:

W przypadku tej kuchni okap nie jest tyko wyposażeniem on jest główną ozdobą tego wnętrza. Na pierwszy rzut oka myślałam że jest to jakaś fajna lampa a okazało się, że jest to designerski okap firmy Faber a model nazywa się Drop. Koszt ponad 7tys zł.“Pomysł na ścianę w kuchni zadrukowaną wodoodporną tapetą z japońskim komiksem był odpowiedzią na prozaiczną potrzebę zakamuflowania dużych rozmiarów komina, w którym ukryte są instalacje kanalizacyjne i wentylacyjne – opowiada Justyna. Tworzy dynamiczny obraz, który nadaje lekki orientalny rys aranżacji wnętrz. Co ciekawe, tapeta nie kończy się na ścianie, ale płynnie przechodzi na blat z laminatu. - Taką tapetę tworzy się według własnego widzimisię, można postawić na ulubionych bohaterów, by milej się mieszkało – podkreśla autorka projektu wnętrz. Sama dobierała rysunki godzinami. Z wyselekcjonowanych prac grafik złożył gęsty obraz, który został nadrukowany na białą tapetę.”

Justyna Smolec źródło:

Zarówno płyta jak i zlewozmywak są w kolorze czarnym. Nawet kontakty pasują idealnie do tego wnętrza, białe, proste, nowoczesne, niebanalne. Wszystko tworzy efekt estetycznej spójności wnętrza.Niby nic a tak wiele...jakwyglądałaby ta przestrzeń bez tego mocnego akcentu na ścianie...no jak? Nijak. Na suficie lampa przypominająca chiński papierowy lampion firmy SOLEI dostępna za ok 800zł.

Szara cegła w sypialni w stylu japońskim? Czemu nie. To właśnie brak zbytniej dosłowności w podejmowaniu tematu urzeka mnie najbardziej w projektach Justyny Smolec. Sypialnia jest wręcz ascetyczna, brak w niej bibelotów i zdobień. Wszystko zgadza się z filozofią dalekowschodni, która zakłada że wnętrza mają odzwierciedlać harmonię z otoczeniem, a nie podkreślać indywidualizm. Patrząc na nią nic nie można powiedzieć o właściciel, jest w 100% anonimowa.Tekstylia zastosowane we wnętrzach w stylu japońskim są utrzymane w naturalnej kolorystyce (odcienie bieli, beżu, zgaszona jasna zieleń, oliwka, khaki). Doskonale sprawdzają sie: lny, bawełny, tkaniny o splocie a la len. W tej konkretnie sypialni sięgnięto po mocniejsze, dominujące barwy – smolista czerń, czerwień, biel. Proste, bez wzorów.

Od salonu oddziela sypialnię niewysoki murek – balustrada.

Fantastyczna minimalistyczna łazienka, piękna w swojej prostocie. Zastosowano tu umywalkę firmy Villeroy & Boch o nazwie Loop & Friends dostępną tutaj za ok 1100zł. Genialna półka jest zarazem baterią.

Druga sypialnia powiela niektóre rozwiązania z pierwszej. Łóżko udekorowane jest w bardzo podobny sposób ale zamiast cegły mamy inną dekorację ściany:

Japońska sypialnia, a zamiast wykończenia ściany cegła pierwsze skrzypce gra tutaj nowoczesna ”meblościanka” – kwadraty, różnej wielkości i kolorów. Mnie się podoba tylko te kinkiety mnie rozpraszają bo cały czas mam wrażenie że to niewykończony element i, że to sterczy goła żarówka. Są to dwa kultowe kinkiety "Luccellino" Ingo Maurera, koszt ok 1tys. każdy:

http://www.domplusdom.pl/node/7056

We wnętrzach japońskich nie ma miejsca na użycie przypadkowych kolorów.  Każdy kolor ma swoją symbolikę i cel, i tak czerwień symbolizuje życie i jest bardzo energizującą barwą, tak samo jak purpura i fiolet. Symbolika kolorów:

biel - kojarzona z młodością i brakiem doświadczenia

czerń – z doskonałością, doświadczeniem

czerwony– to symbol ognia, a także dobrego zdrowia

żółty – z odwagą, ale także oznacza cierpienie, podstęp, fałsz

zielony – kojarzony jest z życiem wiecznym ale także z zazdrością

pomarańczowy - identyfikowany jest z uczuciem i miłością

fioletowy - określa pozycję społeczną.

Barwa niebieska  w Japonii jest symbolem oddania, lojalności

Konstrukcja regału jest autorskim pomysłem Justyny Smolec. Fronty szafek pokryto tkaninami, przez co pokój zyskuje na przytulności. Dzięki takiemu regałowi zyskujemy dużo miejsca do przechowywania i możemy zrezygnować ze stojących szaf, niepasujących do stylistyki wnętrza.

Widzieliśmy już podobną łazienkę na początku. Tym razem patrząc w sufit  zobaczymy parasolki...kolorowe parasolki... efekt łał! Gdyby nie one byłoby to typowe minimalistyczne, japońskie wnętrze. Na suficie umieszczono dwa kinkiety z czerwonymi szkiełkami.

Umywalka, bidet i klozet poszkodzą z kolekcji Memento  Villeroy & Boch.

LOFT INDUSTRIAL

Jeden z zaprojektowanych przez Justynę Smolec loftów –Industrial  zdobył I miejsce w kategorii "wnętrze ekskluzywne" w konkursie FoorniFEST. Zobaczmy co tak spodobało się jury:

Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę jest biała głowa na antresoli. Od razu zaczęłam się zastanawiać co to za dekoracja. Okazuje się, że ten przedmiot ma nie tylko funkcję dekoracyjną, ale też użytkową, bo jest  fotelem. I to nie byle jakim fotelem, ale wartym ponad 4500zł. Wiszący na ścianie dyptyk jest dziełem Joanny Woydy. Ciągnący cię od sufitu do podłogi regał z białego MDFu (pokrytego matowym lakierem) jest autorskim pomysłem Justyny Smolec. Szeroki parapet z konglomeratu może służyć jako miejsce do siedzenia i czytania książki. Jeśli chodzi o książki to chciałabym, żeby te które są w moim domu też były w tak barwnych oprawach i ustawione  w takim porządku. Kolorowe pudełka pochodzą ze sklepu Red Onion.

Fotel "NEMO", o którym mowa został zaprojektowany w 2010 roku, przez Fabio Novembre, który znany jest z poetyckiego podejścia do swoich projektów. “Nemo” może stać zarówno w domu jak i na dworze oraz być w wersji stałej jak i obrotowej.źródło:

Wnętrze sprawia wrażenie bardzo wysokiego i takie jest w istocie. Mierzy 6 metrów wysokości. Dzięki temu jest co podziwiać a wnętrza są bardzo dobrze doświetlone. W liczącym 164mkw apartamencie oprócz fotela Nemo jest jeszcze wiele oryginalnych przedmiotów tworzących imponującą kolekcję nowoczesnego designu.

Stopnie schodów z aluminiowej blachy ryflowanej świetnie sprawdzają się jako zamierzony efekt dekoracyjny. Idealnie pasują też do aluminiowej ślusarki okiennej. Gdyby zawsze można spoglądać na taką pogodę za oknem.

Na pierwszym planie stoi fotel „Coconut” Vitry (a na nim akcent kolorystyczny w postaci turkusowej poduszki z BoConcept) Mebel ten zalicza się do klasyki światowego designu i na pewno widzieliście go już w wielu nowoczesnych wnętrzach. Zaprojektowany w 1955 roku przez George Nelsona jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych foteli XX w. Można go kupić w Polsce za bagatela ponad 14 500zł.

źródło:

Całe wnętrze utrzymane jest w monochromatycznej kolorystyce: odcieni szarości, czerni, przełamanej kolorem turkusowym. Podłoga z dębu barwionego wspaniale komponuje się z tą kolorystyką. Ustawiono na niej:

kanapę narożną “Carmo” z BoConcept ok.11tys zł.

źródło:

genialną lampę FORK GRIGIO z kolekcji Diesel (jest po prostu prześliczna) dostępna tutaj za ok.3300zł

dywan i stolik “Poly” z kolekcji Comforty. Stolik dostępny tutaj za 1600zł

źródło:

Nad częścią wypoczynkową górują trzy lampy "CAGE" w kolorze czarnymi, białym i turkusowym. Lampa “Cage” inspirowana lampami górników z kopalni została zaprojektowana przez firmę Diesel i kosztuje ok..1860zł.źródło:

Kolejna piękna, techniczna lampa firmy House Doctor wisi nad stołem w jadalni. Nazywa się Factory i jest dostępna tutaj za 595zł (w cenie promocyjnej!). Stół drewniany w pięknym kolorze jest firmy Belbazaar. Dostępne są tutaj. Ceny nie podaję bo jest uzależniona od rozmiaru i jest na nie teraz PROMOCJA bo za największy zamiast 2,5 tys. zapłacimy tylko 2.

Wokół stołu ustawiono różne krzesła. Między innymi są to:

KRZESŁO "PIPE"stworzone w 2007r. przez Philippe'a Starcka koszt 980zł

źródło:

KRZESŁO "SOFT EGG" również zaprojektowane w 2002 roku  przez genialnego Philippe'a Starcka, koszt 720zł.

źródło:

KRZESŁO "MASTERS" (2009) Philippe'a Starcka, koszt 600zł.

źródło:

W głębi widoczny jest przepiękny stół autorstwa Pawła Grunerta ze szklanym blatem i drewnianymi rzeźbionymi nogami, oraz legendarne krzesło Wiggle Side Chair Franka Gehrego dostępne tutaj za ok 2800zł.

Zaletą loftu jest otwarta przestrzeń, ale czasem pewne elementy wymagają zasłonięcia gdyż nie pasują do reszty. Aneks kuchenny został oddzielony od reszty pomieszczenia szarą ścianą pod schodami nazwaną tzw. Qbikiem. Ten szary blok mieści w sobie to co niezbędne w mieszkaniu i niekoniecznie reprezentacyjne, czyli: szafki kuchenne, toaletę, garderobę, szafy na okrycia.

Kuchnia stworzona została tak ze pasuje idealnie do przestrzeni industrialnej. Szaro niebieski lakierowany MDF zestawiony został z chropowatym blatem (płomieniowany granit), oraz betonem na ścianie.

Jedną z dekoracji na piętrze jest wentylator nie mający żadnej innej funkcji a wydający się niezbędny.

Turkusowy fotel, turkusowe drzwi do łazienki – wszystko się dopełnia i przenika. Na pustej ścianie nad wanną w założeniu ma wisieć telewizor. Nad słynnym fotelem Eames obraz z Latającej Galerii oświetlony lampą Aquaform.

No i kto zgadnie co to za wąż wisi na ścianie? Może to wąż prysznicowy. Nic z tego. To wspaniały, nowoczesny grzejnik.

Grzejnik “Akcent” firmy Kalmar robi naprawdę duże wrażenie, podobnie jak jego ceny, które zaczynają się od 2,5 tys. zł.:źródło:

To nie koniec designerskich niespodzianek  w tej niby “skromnej” łazience. Duże wrażenie robi też czarna umywalka i muszla klozetowa z kolekcji włoskiej firmy Catalano. Bateria Porcelanosa wychodzi z sufitu. Podłoga i ściana zabudowująca mechanizm spłuczki pokryte są płytkami firmy Apavisa Ceramica. Po prawej stronie ściana z MDFu skrywa tak przydatne urządzenia jak pralka i suszarka.

W sypialni na ścianie wisi “Latająca galeria” idealnie uspokajając wnętrze z wyrazistą tapetą w stylu op-artu. Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów loftu Industrial stworzonego przez Justyną Smolec jest postawienie wanny w sypialni. Patent znany już od dawna niezbyt odważnie używany w Polce. Jaka była tego przyczyna? Oto co mówi o tym autorka:

“Umieszczenie wanny w sypialni pozwoliło na zmniejszenie i wydzielenie za przesuwnymi drzwiami strefy typowo „technicznej”, czyli toalety, bidetu i dwóch umywalek.Jednocześnie zachowana została duża przestrzeń pokoju do spania. W wannie o pięknej formie, która jest też ozdobą tego wnętrza, możemy spędzić więcej czasu, zrelaksować się, obejrzeć film, popatrzeć przez okno. ”

Justyna Smolec źródło:

Do wyposażenia łazienko - sypialni oprócz wanny „Spoon” Agape należą jeszcze:

http://www.domplusdom.pl/

Pewnie zastanawiacie się gdzie można dostać te wspaniałe turkusowe szafki nocne. Otóż pochodzą z francuskiego sklepu internetowego www.maisonsdumonde.com.Łóżko jest marki Nap. Fantastyczna, żywa tapeta marki Arte skrywa tajemnicę. Jeśli dobrze się przyjrzycie dostrzeżecie dwa kwadraty wykonane z MDFu i pokryte tapetą, które się z nią idealnie zlewają. Są to kinkiety.

W toalecie na ścianie widoczny jest czarny grzejnik idealnie pasujący do wnętrz pofabrycznych (firmy Thermoline). Na podłodze płytki przypominające naturalny kamień. Zarówno blat umywalki jak i szafki i schowki na przeciwko lustra pokryte są dębowym fornirem. Umywalki pochodzą z kolekcji Duravit. Oświetlenie to kinkiety BULB firmy FARO.

W drugiej sypialni stoi łóżko LOFT z kolekcji NAP. Jak sama nazwa wskazuje, idealnie wpasowuje się w surową industrialną przestrzeń. Szafki przy łóżku kupiono, podobnie jak te z poprzedniej sypialni, w sklepie internetowym www.maisonsdumonde.com.

Jest ono tapicerowane tkaniną w kolorze szarym a tak wygląda w innej wersji kolorystycznej:

źródło:

Druga łazienka dostępna jest z holu, mogą tez z niej korzystać mieszkańcy obu sypialni. wyposażona jest w przestronny prysznic. Na suficie plafon BULB dostępny tutaj za ok 1 tys. zł.źródło: